Nie takie Broendby straszne, jak je malują

W pierwszym meczu 2 rundy eliminacji Ligi Europy Lechia pokonała Broendby 2:1. Bramki dla Gdańszczan zdobyli Paixao i Lipski.

Od początku meczu Broendby chciało narzucić swój styl gry stosując wysoki pressing. W 3. minucie piłkarze Frederiksena uzyskali rzut rożny, po którym groźny strzał minimalnie ponad poprzeczką oddał Hedlund. Lechia jednak nie przestraszyła się agresywnej gry rywala i w 12. minucie odpowiedziała celnym strzałem z dystansu Fili. Chwilę później, w odstępie kilkudziesięciu sekund stoperzy Broendby popełnili dwa bardzo duże błędy. Najpierw Hermannsson przy wyprowadzaniu piłki zagrał wprost pod nogi Flavio, który od razu próbował lobować bramkarza gości, jednak niecelnie. Następnie niefrasobliwością wykazał się Arajuuri, po którego błędzie Haraslin wyszedł sam na sam ze Schwabe. Niestety, Słowak oddał strzał obok bramki. Lechia widząc, że defensywa Duńczyków gubi się pod większym naciskiem, podkręciła jeszcze bardziej tempo, a Broendby sprawiało wrażenie, że to dla nich tempo zbyt wysokie. W 26. minucie Mladenović został sfaulowany w polu karnym, a karnego na gola zamienił Paixao. Po zdobytej bramce Lechia nie spoczęła na laurach. Biało-Zieloni przytomnie operowali piłką i stwarzali kolejne sytuacje. Pod koniec pierwszej połowy Wilczek uwolnił się w polu karnym spod opieki obrońców i oddał groźny strzał, jednak Kuciak stanął na wysokości zadania.

W drugą część spotkania lepiej weszła Lechia. W 50. minucie Paixao wpakował piłkę do siatki, jednak sędzia liniowy podniósł chorągiewkę sygnalizując spalonego. Minutę później Flavio znów stanął przed świetną okazją po doskonałym podaniu Lipskiego, jednak oddał niecelny strzał. Nic nie wskazywało, aby Lechii miało stać się w tym spotkaniu coś złego, tymczasem w 59. minucie Hedlund wykorzystał niepewność w szeregach obronnych Lechii i pokonał Kuciaka. Gdańszczan jednak to nie podłamało i odpowiedzieli zaledwie 4 minuty później, kiedy Lipski pokonał Schwabe głową po świetnym podaniu Karola Fili. Lechia, podobnie jak po pierwszej bramce, chciała iść za ciosem i stworzyła sobie kilka świetnych okazji. Broendby długimi chwilami było zagubione, zdołało się jednak dwukrotnie odgryźć. W pierwszym przypadku Wilczek poślizgnął się w polu karnym i nie doszedł do piłki, a w drugim Arajuuri główkował w poprzeczkę. Mocnym akcentem mogła zakończyć Lechia, jednak strzał Sobiecha w doliczonym czasie również odbił się od górnego obramowania bramki Duńczyków.

Spotkanie przebiegło w dobrym, szybkim tempie. Mecz obfitował zarówno w dużą ilość jakości, jak i emocji. Lechia wygrywa, choć może mieć spory niedosyt, gdyż stworzyła sobie kilka klarownych sytuacji. 2:1 to wynik, który pozostawia kwestię awansu otwartą.