sporting

Czy Lwy z Lizbony rozszarpią Wojskowych?

Roberto Carlos nie wylosował dla Legii Warszawa łatwej grupy. Real Madryt, wiadomo, módlmy się, żeby Królewskim za bardzo się nie chciało, to może skończy się na 3 – 4 bramkach. Borussia Dortmund to przeciwnik niewiele ustępujący obrońcom tytułu – również nie powinna Legii pozostawić złudzeń, kto jest lepszy. Co prawda niektórym „ekspertom” zwoje się już przegrzały od emocji i pojawiają się głosy, że to przeciwnik do przejścia, ale, panowie, naprawdę, nie ośmieszajcie się. Z trzeciego koszyka wypadł Legii Sporting Lizbona, co na pierwszy rzut oka nie wygląda źle. Jako że to z pewnością będzie główny konkurent dla Wojskowych w walce o trzecie miejsce – i co za tym idzie – grę na wiosnę w pucharach, warto się mu przyjrzeć bliżej.  

Sporting zajął w swojej lidze drugie miejsce w zeszłym sezonie. Tak, tak, czyli jak u nas Piast Gliwice. Z tym że w Portugalii wyścig o mistrzostwo to nie wyścig ślimaków – jak w Polsce, tylko prawdziwa walka w każdym meczu, jedno potknięcie może oznaczać stratę tytułu. W całych minionych rozgrywkach Lwy przegrały ledwie dwa razy, a zremisowały 5 meczów! Dla porównania mistrz Polski dostał łomot 6 razy i był łaskaw jeszcze w 10 meczach podzielić się punktami z rywalami. Dodajmy do tego, że Sporting za rywali miał takie ekipy, jak Benfica, FC Porto czy Sporting Braga, a nie, z całym szacunkiem, Piast Gliwice, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin. No to już zaczyna się palić światełko ostrzegawcze.

Światełko zaczyna być krwistoczerwone, kiedy przyjrzymy się składowi ze Stadio de Alvelade. W bramce podstawowy bramkarz Portugalii na Euro 2016, Rui Patricio. Jak bronić potrafi – pewnie widzieliście, wystarczy przypomnieć sobie, że to jego interwencje w dużej mierze pomogły Portugalii zdobyć mistrzostwo. Obrona to chyba najsłabsza formacja Sportingu, ale i tak mamy tam takich zawodników, jak były gracz Liverpoolu – Coates, Douglas (znany z holenderskich boisk, ostatnio Trabzonspor) czy Semedo (kolejny młody talent). Pomoc jeszcze do niedawna stanowiła najsilniejszą broń Lwów z Lizbony, lecz tuż przed zamknięciem okienka podstawowy piłkarz reprezentacji Portugalii na Euro, Joao Mario, zasilił Inter Mediolan. Z tego transferu cieszą się na pewno w dziale księgowości – no i w Warszawie. Radzę jednak ostudzić głowę, te 40 baniek, które Inter zapłacił, na pewno choć w części zostanie zainwestowane we wzmocnienia. Kolejny filar drużyny, który zabezpiecza zarówno obronę Sportingu, jak i reprezentacji, czyli dobry technicznie i silny William Carvalho, ma zostać i pomóc w Lidze Mistrzów. W ataku drużyny mamy bardzo skutecznego Slimaniego oraz chimerycznego, ale bardzo niebezpiecznego Bryana Ruiza. Skład na papierze wygląda bardzo dobrze, pewnie będzie to za mało, by zagrozić Realowi czy Borussii, ale dla Legii może to być zapora nie do przejścia. Szczególnie że już rozpoczęto wzmocnienia. Sporting właśnie pobił swój rekord transferowy i sprowadził nowego napastnika. Z Wolfsburga do Lizbony za 12 milionów euro przeniósł się holenderski odpowiednik Petera Croucha, czyli Bas Dost, który mimo kontuzji był w stanie strzelić w zeszłym sezonie 8 bramek w Bundeslidze. Brzmi coraz gorzej, ale gdzie należy upatrywać szansy Legii?

Oprócz problemów w obronie, które będzie starał się wykorzystać Pan Fatalny – Michał Kucharczyk, nadzieją dla Legii jest właśnie dobra gra piłkarzy Sportingu. Joao Mario już odszedł do Interu Mediolan, a Leicesterowi z kolei bardzo zależy na transferze Slimaniego (mówi się o kwocie mieszczącej się w widełkach 25-35 milionów funtów). Co ciekawe, mistrz Anglii chciałby również mieć w swojej drużynie kolejnego piłkarza z Lizbony – Adriana Silvę. Podobno istnieje możliwość, że Leicester weźmie obu piłkarzy w pakiecie, za który zapłaci astronomiczne 50 milionów funtów. Będzie to ogromne osłabienie, ale również gigantyczny zastrzyk gotówki dla Lwów. Pytanie, czy Sporting zdąży znaleźć zastępstwa dla swoich największych gwiazd…

Dziura po Joao Mario jest z pewnością wielka, choć pewnie nie taka, żeby nagle Hlousek czy Bereszyński stali się ścianami nie do przejścia. Jakie ruchy kadrowe Sporting zdążył już wykonać? Całkiem przyzwoite, do drużyny dołączyli m.in. wspomniany wyżej Douglas, Andre (napastnik z Corinthians) czy Joel Campbell, młody kostarykański skrzydłowy wypożyczony z Arsenalu. Należy doliczyć wspomnianego już Dosta, którego nowym klubowym kolegą został Lucas Castaignos. Były piłkarz Eintrachtu Frankfurt wzmocnił Smoki za ok. 2,5 miliona euro. Liczba pozyskanych napastników sugeruje, że transfer Slimaniego to kwestia godzin.

No więc jakie Legia ma szanse? W obecnej formie, kiedy to Arka Gdynia wygląda przy Wojskowych jak Real Madryt, żadne. Nadzieję w serce kibiców z Warszawy pewnie wlało dość pewne zwycięstwo Wojskowych z Ruchem, ale warto wspomnieć, że w ten sam weekend Sporting wygrał z… FC Porto i jest liderem portugalskiej ekstraklasy. Kibicowskie serce każe modlić się, żeby forma drużyny Hasiego jednak się poprawiła, lecz i tak nie będzie to gwarancją zdobycia choćby punktu. Niepoprawni optymiści przypominają, że kilka lat temu Legia ze Sportingiem walczyła jak równy z równym w Lidze Europy (2-2 w Warszawie i 0-1 w Lizbonie) – pragniemy nadmienić, że takie wyniki oznaczałaby, że Wojskowi w dwóch meczach zdobyliby 1 punkt, a Lwy 4 i to Portugalczycy zagraliby na wiosnę w pucharach. Reasumując: Będzie piekielnie ciężko, a każdy punkt należy cholernie cenić. Dla bezpieczeństwa załóżmy dwa łomoty. A co, najwyżej damy się pozytywnie zaskoczyć.

[Korekta – Małgorzata Broszko]
Foto: https://twitter.com/sportingcp_en