Górnik osadził Pogoń na dnie.
W spotkaniu drużyn na alibi, górą Górnik Zabrze. Mocno odmłodzoną i mało ambitną Pogoń Szczecin pokonał 2-0. Zwycięstwo było w pełni zasłużone i jaką będzie miało wartość pokażą kolejne spotkania. Na chwilę obecną Górnik Zabrze dołącza do grupy pościgowej za pucharami.
Pierwsza połowa była bardzo przeciętna. Może nie był to „szczyt” ligowej młócki, ale oglądało się ciężko. W 15 minucie doskonałą sytuację miał Wojciech Golla na to by „Portowcy” objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym wykonanym przez Ricardo Nunesa i zgraniu Frączczaka, obrońca Pogoni miał przed sobą niemal pustą bramkę. Nie umieścił jednak futbolówki w bramce. Ponadto jeszcze dwa świetne strzały Adama Dancha i Roberta Jeża i można było zakończyć pierwszą połowę. Celnych strzałów było jak na lekarstwo. Goście nie oddali żadnego, gospodarze cztery.
Druga połowa to dominacja Górnika. Z szatni Pogoń zamierzała w ogóle nie wychodzić i specjalnie nie przeszkadzała gospodarzom w odniesieniu zwycięstwa. Mecz nie przebiegał w jakimś wielkim tempie, ale zabrzanom chciało się bardziej. W 58 minucie Roman Gergel po indywidualnym rajdzie dał Górnikowi prowadzenie. Chwilę później na boisku zameldował się Marcin Robak za bezproduktywnego Akahoshiego, ale nie dał sygnału do ataku. Pogoni nadal brakowało animuszu. W 78 minucie emocje rozwiał wprowadzony chwilę wcześniej Łukasz Madej ustalając wynik meczu.
Pogoń oprócz tego, że hurtowo sprawdza młodych graczy nie daje swoim kibicom podstaw do żadnej radości. Już nawet zaczyna krążyć taki dowcip po Szczecinie (pamiętając zeszły sezon): Pogoń 07 Szczecin. Sam awans do grupy mistrzowskiej wystarcza piłkarzom i niestety widać to bezczelnie na boisku. Górnik to wykorzystał. Na ile jest to przebudzenie Górnika pokaże środowe spotkanie z Lechią Gdańsk. Pogoni zadać kłam tezie o „lenistwie” będzie niezwykle trudno, grają w Krakowie z Wisłą. Ciężko bowiem sobie wyobrazić by nagle się szczecinianom zachciało…