Strażak Urban ugasi poznański pożar?

Z początkiem tygodnia do domów kibiców poznańskiej drużyny dotarła informacja o zmianie szkoleniowca. Macieja Skorże na pozycji trenera pierwszej drużyny Mistrza Polski zastąpił Jan Urban.

Stało się to, czego część kibiców oczekiwała od zarządu, czyli konkretnych działań! Jednak decyzje podejmowane przy Bułgarskiej w tej sprawie były od początku niejasne.

Czy zrobiono dobrze? Kibice Kolejorza dzielą się na dwie grupy. Tych, o których wspomniałem wcześniej, oczekujących szybkich zmian w sztabie szkoleniowym drużyny, oraz tych, którzy winą obarczali piłkarzy. Jak zwykle w takich sprawach wina prawdopodobnie była po środku.

Teraz nasuwają się dwa pytania:

Dlaczego zmiany dokonano tak późno? Początek przerwy na reprezentacje to dobry moment na zmiany, wtedy trener ma całe dwa tygodnie na spokojną pracę z drużyną.

Dlaczego włodarze klubu wodzili kibiców za nosy przez ostatnie miesiące, upewniając wszystkich, że Skorża jest właściwą osobą na właściwym miejscu?

Na te pytania odpowiedzi otrzymamy za jakiś czas.

Teraz nowy trener ma za zadanie podnieść z kolan mistrzowską drużynę. Tę, która parę miesięcy temu ogrywała niemal wszystkich w lidze.

Przeciętny kibic Lecha, nie zdaje sobie sprawy ze skali problemu. Przeraża to, że nikt w klubie nie wie co zawiodło. Świadczyć o tym mogą komunikaty dostarczane w ostatnim czasie przez klub. Najpierw dano kolejną szansę Skorży, upewniano go, że może spokojnie wyciągać zespół z kryzysu. Jednak za jego plecami podejmowano kluczowe decyzje. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy w to, że z Urbanem rozmawiano chwilę przed podpisaniem kontraktu. Być może nie spodobało się to byłemu już szkoleniowcowi i sam spasował? Czy może zrozumiał nagle, że nie podoła i wywiesił białą flagę?
Ilość znaków zapytania dotycząca tego klubu jest zatrważająca, zwłaszcza w tak wielkiej machinie jaką jest Lech Poznań, który do niedawna szedł określoną, wydawałoby się idealną dla niego, ścieżką rozwoju.
Obserwując na spokojnie grę Lecha, można mieć wrażenie, że problem jest gdzieś głębiej. Nie w samym przygotowaniu zespołu, lecz w psychice. Tylko czy tym problemem dla samych zawodników nie był sam Skorża? Nikt mnie nie przekona, że piłkarze nagle zapomnieli jak się kopie piłkę i strzela bramki. Ich gra sugerowała, że w szatni nie dzieje się zbyt dobrze, że trener stał się ich… zakładnikiem i nie miał zbyt wiele do gadania.

Czy Maciej Skorża, bądź ktoś z jego sztabu, podpadli zawodnikom?

Nasze myśli kierujemy w stronę Włocha, Paolo Terzottiego, wobec którego padają główne zarzuty dotyczące złego przygotowania drużyny do meczów. Abstrahując od całej sytuacji, jaki był sens zatrudniania kolejnej osoby od przygotowania fizycznego? Po co zmieniać coś, co działało dobrze?
Ostatnią przyczyną tego co się stało w Poznaniu, mogła być nagła oferta dla trenera Skorży, który pospiesznym krokiem chciał opuścić tonący statek. Wszak mówi się o zainteresowaniu jego osobą Wisły Kraków.

Czas pokaże co stanie się z Panem Maciejem. Teraz kibice Lecha skupiają swoją uwagę na Urbanie. Szkoleniowcu doświadczonym, umiejącym sobie radzić w dobrych klubach. Z dobrej strony pokazał się na jego premierowej konferencji prasowej w Lechu. Widać, że jest człowiekiem, który mimo legijnej przeszłości(dla kibiców Lecha może to robić problem), będzie lubiany. W poniedziałkowe popołudnie dobitnie starał się zbliżyć do każdego z dziennikarzy i za pośrednictwem relacji live, także do kibiców.

Czy jego sympatyczną naturę poznają poznańscy piłkarze? Czy dla zawodników będzie autorytetem?

Mamy pewne wątpliwości. Jednak spójrzmy na jego dokonania. Czy niesie on nadzieję dla Kolejorza, na lepsze jutro?

Jan Urban trenował w swojej karierze pięć klubów. Zaczynał w Osasunie, gdzie szkolił młodych adeptów tamtejszej akademii, później został szkoleniowcem Polideportivo Ejido, które grało w dolnej części tabeli Segunda Division. Następnie wrócił do Pampeluny, gdzie został trenerem rezerw. W 2007 roku jego umiejętnością zaufali włodarze Legii Warszawa. Zespół pod jego wodzą zdobył Puchar i Superpuchar Polski. Jednak brak Mistrzostwa Polski, w 2010 roku, zamknął mu drogę do dalszego prowadzenia drużyny Wojskowych. Swoich sił, bezskutecznie, próbował także w Polonii Bytom oraz Zagłębiu Lubin. Mimo słabych wyników w tych klubach, wrócił ponownie na Łazienkowską, gdzie zdobył dwa mistrzostwa i Puchar Polski. Został zwolniony ponownie, tym razem przez słabą postawę zespołu w rozgrywkach europejskich. Wrócił wtedy do Osasuny, gdzie ponownie się nie popisał. Po ponad pół roku zostawił zespół na dnie tabeli zaplecza hiszpańskiej ekstraklasy.

Nie brzmi pocieszająco. Jednak pozytywem jest to, że jak miał do dyspozycji dobry zespół, nie schodził poniżej poziomu solidności. Negatywnym aspektem jest to, że w jego karierze trenerskiej taką drużyną była tylko Legia.

Teraz ma szansę potwierdzić swoje umiejętności w Lechu. Klub potrzebuje pomocy mentalnej, Urban nie zamyka się na współpracę z psychologiem. Sam wodzirejem nigdy nie był, jednak jego „łagodne” podejście, może pozytywnie podziałać na zawodników. Wszak fajnie mieć w klubie trenera-wujka, który zawsze posłuży dobrą radą.

Kibicom Lecha, polecam melisę oraz kilka tygodni cierpliwości. Ten zespół się odbuduje. Wszak gorzej już być nie może… chyba.