europ

Przeciętne widowisko z niesamowitym zakończeniem. Piast Gliwice awansuje dalej

A więc stało się. W 3 rundzie eliminacji do Ligi Europy zobaczymy aż trzy polskie zespoły. Piast Gliwice pokonał austriackie TSV Hartberg 3:2 i dołącza do Lecha i Legii. Czy jesteś zaskoczeni? Tak. Na szczęście pozytywnie.

Sam mecz nie należał do porywających. Przez całe 90 minut oddano jedynie 8 celnych strzałów. Na szczęście padło z nich aż 5 bramek i to nie byle jakiej urody. Trudno doszukać się wyróżniającego zawodnika. Raczej drużyny jako całość zagrały przyzwoicie, a o wyniku zdecydowały indywidualne błędy. Tych mniej popełnił Piast i to on schodzi z boiska zwycięski.

Wynik spotkania został otworzony dosyć szybko, bo już w 10 minucie. Indywidualną akcją popisał się Konczkowski i po ograniu dwóch rywali wpakował piłkę do bramki. Po strzeleniu gola gospodarze nie poszli jednak za ciosem. Stopniowo się cofali, a piłkarze TSV Hartberg zyskiwali coraz więcej miejsca. Zemściło się to w 33 minucie, gdy po złym wybiciu Huka do piłki dopadł Kainz. Austriak nie zastanawiał się długo po przyjęciu i uderzył zza pola karnego. Do szatni schodzono więc przy wyniku 1:1.

Druga połowa mogła przypominać tą pierwszą, choć na bramkę musieliśmy czekać do 62 minuty. Po wyprzedzeniu dwóch zawodników z Austrii Patryk Sokołowski uderzył po długim słupku i po raz drugi mieliśmy prowadzenie Piasta. Im było bliżej końca, tym więcej szczegółów mogliśmy zobaczyć na boisku. Oczywiście w 70 minucie z murawy zszedł Parzyszek, a więc mogliśmy liczyć na powtarzalność drużyny Fornalika. Nie upłynęło jednak wiele czasu, a znów był remis. Rotter posłał piłkę z okolic linii środkowej, która przeleciała nad obrońcami Piasta. Ładnie przyjął ją Ried i niewiele myśląc uderzył z ostrego kąta.

Ostatnio obserwujemy niecodzienne jak na polską piłkę wyniki, więc i tym razem nie mogło być inaczej. W 84 minucie piłkę na prawym boku otrzymał Konczkowski. Mając sporo miejsca ułożył futbolówkę pod dokładne dogranie w pole karne, a tam obrońce Hartbergu wyprzedził Michał Żyro zapewniając tym samym awans do kolejnej rundy. Były piłkarz Legii mógł dobić przeciwnika, lecz w stuprocentowej sytuacji uderzył znacznie ponad bramką. Tym samym pokazał, że Piast myślami jest już przy kolejnym meczu i chce podtrzymać serie meczów bez strzelonego gola.

Największym zagrożeniem pod bramką gliwiczan był niewątpliwie Dario Tadić. Raz został też przewrócony w polu karnym, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia. Na plus można odnotować powrót Piotra Malarczyka, który nie popełnił żadnego większego błędu. Zawodnicy Fornalika pokazali, że w tym roku nie zamierzają popełniać gaf na boisku i chcą się liczyć w walce do samego końca. Taka postawa w Europie może pozwoli kibicom wybaczyć słaby start w lidze. Za tydzień Piast podejmie na wyjeździe FC Kopenhaga, która dzisiaj pokonała Göteborg 2:1. Obyśmy znów zostali pozytywnie zaskoczeni przez jednokrotnego mistrza naszego kraju.