14088682_883459715092551_4565946211251179177_n

Legia wreszcie ze zwycięstwem!

Legia Warszawa pokonała 2:0 Ruch Chorzów. Dwie bramki dla drużyny przyjezdnej zdobył Nemanja Nikolić.

W Chorzowie wiele osób ostrzyło sobie zęby na to spotkanie i na wywalczenie chociażby jednego cennego punktu. „Wojskowi” w ostatnich tygodniach nie zachwycali, a w dodatku mieli za sobą ciężki wtorkowy bój z Dundalk. To właśnie w tych dwóch czynnikach „Niebeiscy” upatrywali swoje szanse. Rzeczywistość okazała się jednak dla nich brutalna. Przy ulicy Cichej 6 nie zobaczyliśmy dzisiaj wielkiego widowiska. Było to przeciętne spotkanie, w którym prym wiodła drużyna Legii Warszawa. Już w pierwszej połowie bliski zdobycia bramki był Nikolić po fatalnym wybiciu piłki przez Lecha. Ostatecznie ze starcia oko w oko z napastnikiem Legii zwycięsko wyszedł golkiper gospodarzy, ponieważ Węgier uderzył niecelnie. Kilka minut później groźny strzał z 16 metrów oddał Odjidja-Ofoe, ale tym razem Lech popisał się ładną interwencją i sparował piłkę na słupek bramki. Jednakże co się odwlecze to nie uciecze. W 39 minucie zrehabilitował się Nikolić. Idealną piłkę zagrał mu Moulin, a król strzelców Ekstraklasy sezonu 2015/2016 pewnym strzałem pokonał bramkarza „Niebieskich”. Do przerwy Legia prowadziła 1:0.

Druga połowa była nudniejsza od pierwszej części gry. Ciężko w to uwierzyć, ale naprawdę tak było. Godne odnotowania są dwie sytuacje, które miały miejsce. Pierwsza to rajd Langila i jego łatwy do obrony „centrostrzał”(nie wiadomo czy było to dośrodkowanie, czy strzał, ale w mojej ocenie to był jednak strzał”. I druga akcja to akcja bramkowa Legii. Jodłowiec podał piłkę do Nikolić, ten w biegł z nią w pole karne i uderzył, piłka nim wpadła do siatki odbiła się od Grodzickiego i przeleciała obok bezradnego Lecha. I to by było na tyle.

Legia wygrała zasłużenie. Cieszy szczególnie przełamanie Nikolicia, ale kto wie czy nie było to jego ostatni występ w barwach gości. Natomiast nie powaliła na kolana gra całego zespołu , ale z pewnością wyglądało wszystko lepiej niż w starciu z Dundalk. Do stylu wymarzonego i oczekiwanego przez kibiców jeszcze sporo brakuje, ale być może najbliższe dwa tygodnie pozwolą stołecznemu klubowi na poprawienie swej dyspozycji. 14 września już starcie z Borussią Dortmund, a lepiej nie myśleć jakie szkody może wyrządzić drużyna z Zagłębia Ruhry Legii. Aubameyang, Dembele – strach się bać. Jeżeli chodzi o grę „Niebieskich” to lepiej ją przemilczeć i jak najszybciej zapomnieć o tym spotkaniu.