legia_lech_17.05

Zapowiedź: Dżoker Hämäläinen czy snajper Robak?

Już dziś o 20:30 będziemy świadkami kolejnego starcia pomiędzy Legią Warszawa a Lechem Poznań. Polskie El Clásico z udziałem najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych drużyn w naszym kraju, a także jednocześnie kibicowskich wrogów – określeń na konfrontację tych dwóch rywali jest sporo. Zarówno fani z Wielkopolski, jak i stolicy, podchodzą do nich z niezwykłym zaangażowaniem – nawet jeśli do tego oficjalnie się nie przyznają. Mimo wszystko można mieć wrażenie, że w ciągu kilku ostatnich lat przez natężenie meczów tych dwóch ekip, coraz częściej przynoszą one obojętność niż ekscytację. Receptą na to, aby wieść o spotkaniu Legia-Lech nadal elektryzowała całe futbolowe środowisko, jest wiele bramek, ofensywna gra, a także zaangażowanie ze strony wszystkich piłkarzy. A w obecnej sytuacji w tabeli możemy być tego pewni – każdy team musi liczyć tylko na siebie.

Nenad Bjelica wspomina, że faworytem są Wojskowi (prognozy bukmacherów są również jednoznaczne), zdejmując choć trochę presję ze swoich podopiecznych. Jednocześnie stawia sprawę jasno – ani remis, ani porażka nie wchodzą w grę, gdyż znacznie komplikują, lub nawet więcej –  zamykają furtkę do zdobycia „majstra” dla Kolejorza. Ma ku temu solidne argumenty – dostępnych wszystkich zawodników oprócz Darko Jevticia, a także Elvisa Kokalovicia. Do tego dokłada komplet możliwych zwycięstw w grupie mistrzowskiej – w przeciwieństwie do Legii, która oprócz dwóch zwycięstw zanotowała remis z Wisłą. Mimo tego warszawiacy bez wątpienia są w dobrej formie i pokazują, że nadal liczą się w wyścigu o Mistrzostwo Polski. Ostatni pogrom z Bruk-Bet Termalicą 6:0 udowadnia, że potencjał w ataku drużyny Jacka Magiery jest większy niż mogłoby się wydawać. Wśród ekspertów słychać głosy, że to właśnie ten mecz zadecyduje o końcowym układzie LOTTO Ekstraklasy. Nie trudno się z nimi nie zgodzić – to przecież starcie dwóch głównych pretendentów do tytułu.

Dodatkowo, jak zwykle przy tej okazji, dużo mówi się o kompleksie Poznania wobec Warszawy – czy taki istnieje, trzeba zapytać każdego kibica z osobna. Jednak niezaprzeczalnym faktem jest to, iż w 7 ostatnich meczach Kolejorz tylko dwukrotnie okazał się lepszy. Nadszedł czas na wyrównanie rachunków, czy po raz kolejny Kasper Hämäläinen wbije szpilkę Lechitom w postaci ósmej bramki w tegorocznych rozgrywkach ligowych? W mediach społecznościowych viralowo rozchodzi się przeróbka z jego podobizną jako batmanowego Jokera, a sam zainteresowany podgrzewa atmosferę, mówiąc, że chętnie strzeli kolejną bramkę na Łazienkowskiej. Bardzo prawdopodobne jest jednak to, że Fin nie wyjdzie w podstawowym składzie, a pojawi się na boisku w miarę upływu czasu. Z drugiej strony – to właśnie Lech ma najskuteczniejszych rezerwowych. Rywalizacja polskich gigantów? Jak najbardziej. Już niebawem przekonamy się, który z nich będzie choć trochę bliższy hegemonii na kolejne dwanaście miesięcy.