statystykijagbbt

Zadanie wykonane

Jagiellonia Białystok skromnie pokonuje Bruk-Bet Termalicę i umacnia swoją pozycję w czołówce tabeli. Zwycięstwo klubowi z Białegostoku się należało, wręcz mogło być wyższe. Defensywa była bardzo szczelna (choć wpadki się zdarzały), a w ataku byliśmy świadkami nieraz efektownych zagrań. Bruk-Bet częściej utrzymywał się przy piłce, ale nie przełożyło się to na sytuacje bramkowe.

W 5. minucie swoją szansę miał Puerto, jednak jego strzał głową minął bramkę Loski. Chwilę później odpowiedzieli przyjezdni. Pozornie lekki centrostrzał Grzybka sprawił masę kłopotów Dziekońskiemu, który omal nie wbił piłkę do własnej bramki, jednak na jego szczęście czarny scenariusz nie ziścił się. W 12. minucie swoją szansę miał Trubeha po podaniu Pospisila (bardzo sprytne przepuszczenie piłki przez Imaza), ale nowemu napastnikowi „Jagi” nie udało się zagrozić Losce. W 27. minucie Jesus Imaz kapitalnie podał piętą do Trubehy, jednak ten w jeszcze lepszej sytuacji strzelił po prostu gorzej. Całkiem niebezpiecznie było w 34. minucie po strzale z bliska Karola Struskiego, jednak uderzenie młodego pomocnika było niecelne. Bruk-Bet odpowiedział strzałem Mesanovicia, jednak zostało zablokowane przez jednego z obrońców „Jagi”. Szykował się do przerwy bezbramkowy remis, ale tak się nie stało. Putiwcew wygrał pojedynek główkowy, ale zagrał prosto pod nogi Prikryla, który przyjął piłkę i strzałem z piszczela zdołał pokonać Loskę. Prowadzenie należało uznać za zasłużone.

W 52. minucie na boisko wszedł Dani Quintana. Już po kilku minutach przypomniał swój okres świetności, ogrywając trzech obrońców Bruk-Betu naraz. Ostatecznie zgrał piłkę do Cernycha, jednak jego próba została zablokowana. O ile w pierwszej połowie Grzybek był całkiem blisko gola, to w 70. minucie zabrakło jeszcze mniej. Jego strzał „zewniakiem” minął minimalnie słupek bramki rywala. W 78. minucie Jesus Imaz znowu popisał się znakomitym podaniem piętą. Odbiorcą był tym razem Cernych, który był sam na sam z Loską, ale Litwin nieudanie próbował kiwać byłego bramkarza Górnika Zabrze. Pięć minut później znowu dał o sobie znać duet hiszpańsko-litewski, znowu w tych samych rolach. Tym razem „Fiedzia” wykorzystał zagranie o rok starszego kolegi, który był zdecydowanie zawodnikiem tego meczu. Bramka ostatecznie nie została uznana, ponieważ piłka odbiła się od ręki (a właściwie barku) strzelca gola. Nie miał szczęścia dzisiaj reprezentant Litwy. Wszelkie stykowe sytuacje były interpretowane przez arbitra na jego niekorzyść. Swoją ostatnią szansę drużyna z Niecieczy zmarnowała w doliczonym czasie gry. Strzał rezerwowego Wasielewskiego obronił Dziekoński, który za pięć dwunasta zdołał się zrehabilitować za nieudaną interwencję z pierwszych minut pojedynku.

Zwycięstwo „Jagę” może cieszyć, ale jest jedno zmartwienie. Po pół godzinie gry boisko na noszach musiał opuścić Israel Puerto. Hiszpan łapał się za kolano, co może zwiastować przerwę w grze, która nie potrwa krótko. Ostatecznie należy poczekać na werdykt lekarzy. Jeśli jednak pesymistyczne prognozy się sprawdzą, już po trzech meczach będzie poważny problem w formacji obronnej. W razie absencji kogokolwiek z trójki Tiru – Pazdan – Augustyn pierwszym zmiennikiem na ten moment wydaje się Stephen Bitok, a jego występy wiosną pokazały, że jak na razie poziom Ekstraklasy jest dla niego za wysoki.

W następnej serii gier Jagiellonia zamknie maraton spotkań na własnym obiekcie podejmując Górnika Zabrze. Za to do Niecieczy przyjedzie rozpędzony Lech Poznań.