ojc

Wisła notuje najgorszy start od 1984 roku!

Po zakończeniu ubiegłego sezonu, kiedy to Wisła Dariusza Wdowczyka była najlepiej punktującą drużyną w kraju, mało kto się spodziewał, że Biała Gwiazda zostanie sprzedana człowiekowi z wątpliwą przeszłością (i w sumie przyszłością) i będzie zamykać ligową tabelę, notując najgorszy start od 1984 roku. Cuda.

Kiedy Szymon Marciniak rozpoczynał gwizdkiem spotkanie w Krakowie, w północnym Londynie trwała druga połowa meczu Arsenal-Liverpool, w której padło 5 bramek. Ci, którzy wybrali mecz (nowej) przyjaźni, nie mieli prawa narzekać. Były bramki, było wiele groźnych akcji, dryblingi wyglądające jak dryblingi, a nie potykanie się o własne nogi. Dużo piłkarskiej jakości, a przypomnijmy, że spotkały się drużyny szorujące dno tabeli. Wynik spotkania już w czwartej minucie otworzył Mateusz Zachara, wykorzystujący dobre podanie Rafała Boguskiego. Niebiescy słabo zaczęli mecz, ale szybko się otrząsnęli i zaczęli zagrażać bramce strzeżonej przez Michała Miśkiewicza. W 16. minucie bliski gola był Patryk Lipski – piłka po jego strzale z rzutu wolnego trafiła jednak w słupek. Co się nie udało Lipskiemu, udało się Stępińskiemu, który świetnie odnalazł się w polu karnym. Snajper Ruchu po raz kolejny pokazał, że Ekstraklasa powoli robi się dla niego za ciasna. Chwilę potem swoją okazję miała Wisła, jednak minimalnie pomylił się Bartosz. Młody Wiślak zastąpił w wyjściowej jedenastce Tomasza Cywkę i pokazał się z co najmniej niezłej strony. Najlepiej pokazał się pod koniec pierwszej połowy, kiedy dobrze dośrodkował w pole karne do Drzazgi, który obił słupek.

10 minut po przerwie wynik meczu ustalił Paweł Oleksy. Nie popisali się obrońcy Wisły, którzy po rzucie rożnym dla Niebieskich dopuścili do tego, by… trzech zawodników rywali zaatakowało Miśkiewicza! Bramkarz Wisły kilkukrotnie wybijał piłkę, jednak defensorzy Białej Gwiazdy nie zrobili niczego, by pomóc swojemu golkiperowi. Piłkę do siatki wbił w końcu Oleksy, jednak, jak donieśli reporterzy Canal+, obrońca Ruchu był wtedy na spalonym. Po tej bramce tempo niestety „siadło” już do końca meczu – podopieczni Waldemara Fornalika wiedzieli, że już niczego nie muszą, zaś piłkarze Wisły niczego nie mogli. Biała Gwiazda zamyka tabelę ligową. Tuż nad nimi jest Lech Poznań. Kto by się spodziewał?