statystyki22

Wisła Kraków wypuszcza z rąk trzy punkty w końcówce spotkania!

W wieczornym meczu siódmej kolejki LOTTO Ekstraklasy, Wisła Kraków zremisowała 1:1 z zespołem Lechii Gdańsk. Dzięki temu wynikowi Biała Gwiazda utrzymała się na trzeciej lokacie w tabeli.

Pierwsze dwadzieścia minut spotkania to typowe, piłkarskie szachy. Obie ekipy ewidentnie wyczekiwały na to, co przygotował na to spotkanie dzisiejszy rywal. Mecz tak naprawdę rozkręcił się po dwóch kwadransach. Carlos Lopez, który dzisiejszego wieczora robił z obrońcami Lechii niemal wszystko to na co miał ochotę wpakował piłkę do siatki pięć minut przed końcem pierwszej odsłony. Hiszpan po dość szybkiej i składnej akcji całego zespołu przechwycił piłkę po nieudanym strzale Macieja Sadloka, zabawił się z Mateuszem Lewandowskim i bardzo pewnie pokonał bezradnego w tamtej sytuacji Dušana Kuciaka.

Trener Piotr Nowak nie miał dziś łatwego zadania. Już w trzydziestej minucie musiał wprowadzić Mateusza Matrasa w miejsce kontuzjowanego Patryka Lipskiego, a pół godziny później zmienił Daniela Łukasika. W jego miejsce szkoleniowiec Biało-Zielonych posłał nieco bardziej ofensywnego Oliveirę.

Na pierwszy celny strzał Lechii musieliśmy czekać naprawdę bardzo długo. Dopiero kilka minut po przerwie lekkim, sygnalizowanym strzałem głową starał się zagrozić Błażej Augustyn. Pierwsze, tak naprawdę solidne uderzenie ze strony ekipy przyjezdnej obejrzeliśmy w 63. minucie. Dobry strzał Lewandowskiego sparował jednak Michał Buchalik. Pięć minut później z dobrej strony pokazał się Sławomir Peszko, który uderzył w mocno w krótki róg. Na posterunku stał jednak golkiper Białej Gwiazdy.

Ciągły upór Lechii w dążeniu do zdobycia wyrównującej bramki opłacił się na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Marco Paixao świetnym lobem zmylił defensywę Wiślaków, futbolówka ostatecznie dotarła do wcześniej wprowadzonego Oliveiry, a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem zachował zimną krew i na tablicy widniał wynik 1:1. Chwilę później mecz na korzyść gości mógł rozstrzygnąć asystujący wcześniej Paixao, jednak Buchalik w tej sytuacji był nieco sprytniejszy.