ppgraf1

Wielkie Święto Polskiej Piłki. Zapowiedź finału Pucharu Polski!

Fani obu drużyn długo ostrzyli sobie zęby i czekali na ten dzień, choć oba zespoły spotkały się całkiem niedawno. Ten dzień wreszcie nadszedł: 2. maja to w tym roku Wielkie Święto Polskiej Piłki… a przynajmniej PZPN chce od niedawna takim Świętem finał Pucharu Polski uczynić. Na boisku to święto będzie odczuwalne na pewno, bo możemy się spodziewać przyjemnej otoczki i wielkiej pompy. Ale czy świąteczna atmosfera zagości również na trybunach Stadionu Narodowego?

O dzisiejszym meczu jest w mediach bardzo głośno, jednak nie w sposób w jaki powinno być głośno. Wszyscy dziennikarze zgodnym chórem wspominają o kibicowskich zaszłościach i zamieszkach poza stadionem. Dlatego tutaj wspomniałem o tym pierwszy i ostatni raz. Niech to będzie czysto piłkarska i świąteczna zapowiedź, w końcu obie drużyny na to zasługują. Ba, starania prezesa Bońka i całego PZPN-u na to zasługują.

Patrząc na dzisiejsze zwieńczenie rozgrywek o Puchar Polski w oku może zakręcić się łza podziwu: około tysiąc drużyn wystartowało w turnieju, by zakończyć zmagania na Stadionie Narodowym. Stadionie, na którym zasiądzie dziś 50 tysięcy widzów. – To nie jest tylko finał pucharu kraju, to święto całej polskiej piłki. Nie ma meczu w Polsce, który miałby większą rangę niż finał PP na Stadionie Narodowym – powiedział Zbigniew Boniek. I to się czuje. Również podejście drużyn grających w finale się zmieniło – widać, że sztaby szkoleniowe przykładają do tego meczu znacznie większą uwagę niż choćby 5 lat temu. – Gra urzędujący jeszcze mistrz Polski z zespołem, który zdobył puchar. To mówi samo za siebie – przyznał Stanisław Czerczesow. Trener Legii na konferencjach jak zwykle wydaje się spokojny, jednak mogą to być tylko pozory, bo przed warszawskim zespołem same ważne spotkania: dziś finał, zaś niedługo mecz określany mianem bezpośredniego pojedynku o mistrzostwo Polski. Legia więc grać będzie pod bardzo dużą presją – dublet na 100 – lecie klubu to byłoby coś niesamowitego a jednocześnie bardzo oczekiwanego. – I super! Moim zdaniem towarzyszy nam pozytywna presja. Jesteśmy z tego tytułu świetnie przygotowani – stwierdza Nemanja Nikolić.

– Wspaniale być tutaj i zagrać na tym stadionie. Mecze Lecha z Legią są wyjątkowe, tym bardziej jedno spotkanie rozgrywane w roku, czyli finał PP. W tym momencie tabela ligowa i wyniki nie mają wpływu, co się będzie działo w poniedziałek na boisku – powiedział trener Lecha Jan Urban. Jeśli mówimy o presji towarzyszącej Legii, musimy niewątpliwie odnotować, że piłkarzom Lecha ten temat również nie jest obcy. Dlaczego? Dlatego, że to może być jedyna szansa Lecha na dostanie się do europejskich pucharów, bo sytuacja poznańskiego zespołu w lidze nie jest zbyt wesoła. W rundzie dodatkowej kopacze z Poznania strzelili tylko 2 gole – oba Piastowi Gliwice w jednym meczu (2:2). I choć Jan Urban ciągle podkreśla, że brakuje mu bramkostrzelnego napastnika, który regularnie umieszczałby piłkę w siatce, to niektórzy w ogóle nie kupują tego usprawiedliwienia argumentując, że przecież Lech jakoś odrobił stratę z czasów Macieja Skorży i dostał się do grupy mistrzowskiej. – Obojętnie kto, ważne żeby ktoś w końcu przełamał tą naszą niemoc – mówi stoper Lecha Marcin Kamiński. – Znamy jednak Legię bardzo dobrze dzięki dużej ilości spotkań, którą z nią rozegraliśmy. Wiemy jak ją zaatakować – kończy.

Po wypowiedziach wszystkich osób związanych z dzisiejszym meczem widzimy, że atmosfera jest nerwowa ale też świąteczna. Mięśnie, pomimo zmęczenia są napięte, lecz wszyscy kibice mają nadzieję, że nie tylko na pokaz. My ze swojej strony apelujemy do piłkarzy: zróbcie z tych mięśni dobry użytek, a najważniejszy mięsień – serce – zostawcie na murawie. Jednak nie zapominajcie też o mózgu, myślcie, by uczynić Święto Polskiej Piłki WIELKIM.