jaga

VARiactwa i kuriozum. Jagiellonia wicemistrzem Polski

Żeby białostoczanie doczekali się pierwszego w historii mistrzostwa Polski, musiały zostać spełnione dwa warunki – Jaga wygrywa u siebie z Wisłą Płock, Legia przegrywa w Poznaniu. Jaga swoje zadanie wykonała.


VARiactwo. Okoliczności zwycięstwa dość kuriozalne. Cytując ubóstwianego na Podlasiu Zenona Martyniuka – „jak do tego doszło nie wiem”. A konkretniej – „jak do nieuznania drugiej bramki dla Płocka doszło nie wiem”. Powtórka pokazała, że Stilić niby faulował zawodnika Jagi, jednak ta sytuacja nie miała nic wspólnego z akcją bramkową. No kuriozum.

Byłaby to bramka na 2:1 – wcześniej gole strzelali Kante (strzelił również tę nieuznaną bramkę) oraz Ivan Runje.

Powinno być 1:2, a skończyło się 2:1 – Jaga zdobyła drugą bramkę po wrzutce, tym razem wykończył ją Sheridan. Wisła mecz kończyła w „10”, gdyż za dwie żółte kartki boisko opuścił Dominik Furman.

Żeby dopełnić kuriozum tego meczu i całego sezonu, spotkanie… pod koniec zostało przerwane przez kibiców, którzy wbiegli na murawę. A wbiegli na murawę, bo myśleli, że sędzia odgwizdał koniec spotkania. No po prostu kuriozum.