bvb2

Taniec z mistrzami

20 długich lat czekaliśmy na taki mecz. 21 lat czekał gospodarz widowiska. W końcu udało się! Liga Mistrzów ponownie w Polsce, w Warszawie. Legia przed własną publicznością podejmie Borussię Dortmund. Jak na „debiut po latach” – trzeba przyznać, jest to naprawdę wyjątkowy rywal.

Cudownie byłoby, gdyby pierwszy mecz po tej olbrzymiej przerwie zakończył się tak:

Podobieństw – poza tymi, że oba mecze są pierwszymi w grupie i oba w Warszawie – próżno dalej szukać. W Warszawie zmieniło się wszystko. Infrastruktura, drużyna, finanse. Rywal, choć nie jest mistrzem swojego kraju, to jest nieporównywalnie trudniejszy. Natomiast z tym, czy Legia jest lepsza, można już polemizować.

Tradycją obecnego sezonu jest, że przed meczem Legii w pucharach o rywalu nie trzeba za wiele pisać. Legia sama w sobie ma tyle problemów przedmeczowych, że starcza na kilka zapowiedzi. Niestety przed tym niesamowicie prestiżowym spotkaniem jest jeszcze gorzej niż było poprzednio. Szerzej o tym wspominaliśmy w tym miejscu (KLIK). W meczu z Borussią dochodzą jeszcze problemy kadrowe. Nie zagrają Hlousek, Pazdan i Kucharczyk. Pierwszy za kartki, pozostałych wyeliminowały kontuzje. Tego ostatniego da radę jeszcze jakoś zastąpić, ale dwójka „łysych” wydaje się w Legii niezastąpiona. W jakiej dyspozycji są ewentualni następcy, można było zobaczyć w Niecieczy.

Rywala Legii przedstawiliśmy dokładnie w tym tekście (KLIK2). W ostatniej kolejce także podopieczni Thomasa Tuchela zawiedli. Zagrali przeciętnie i przegrali w Lipsku z miejscowym Red Bullem. Niech to jednak nie będzie mylące, potencjał Borussii nadal jest ogromny. Przy Łazienkowskiej zespół z Niemiec będzie zdecydowanym faworytem. O tym w szczególności przekonane są niemieckie media, które temu spotkaniu poświęcają najmniej miejsca, najczęściej wspominając tylko fanatycznych kibiców stołecznego zespołu. Ciekawostką jest, że Łukasz Piszczek ma szansę jako trzeci Polak w historii zagrać przeciw polskiej  drużynie w grupowej fazie LM. Wcześniej byli to Józef Wandzik i Krzysztof Warzycha, którzy w barwach Panathinaikosu zagrali w ćwierćfinale… przeciwko Legii. Patrząc na to, jak obecnie Tuchel zestawia linię obrony, wiele wskazuje na to, że tak się stanie.

Problemy z Hasim i problemy Hasiego. Problemy kadrowe i problemy z formą. Naprawdę trudno szukać piłkarskiego optymizmu przed meczem. Wielu prorokuje kompromitację lub co najwyżej „heroiczną” minimalną porażkę. Taniec jednego aktora? Taniec mistrza z uczniem? A może…

Komplet fanatycznej, dopingującej publiczności, magia stadionu i melodia hymnu Ligi Mistrzów sprawią, że to Malarz, Jodłowiec, Nikolić i inni Wojskowi będą głównymi tancerzami na tym pięknym balu. Głęboko w to wierzymy i trzymamy kciuki! Do boju, Legio! Dopóki piłka w grze!

[Redakcja językowa – Małgorzata Broszko]