statystyki

Spokojniejszych trzech punktów Michał Probierz nie mógł sobie wymarzyć

W tym sezonie jeszcze Cracovia tak łatwo o komplet punktów nie miała. Trudno się jednak dziwić, skoro wszyscy zawodnicy jej dzisiejszego rywala postanowili solidarnie nie wychodzić po przerwie na boisko, licząc może na to, że Pasy same sobie strzelą jakąś bramkę. Uwaga na spoilery: nie strzeliły.

Wszystko, co dobrego można byłoby napisać o Koronie działo się w pierwszej połowie, a konkretnie mniej więcej w jej 20-kilku początkowych minutach. Wtedy dobrą szansę miał Gardawski, wtedy wiele prostopadłych podań Kielczan przecinało obronę Cracovii. Zresztą zawodnikom Lettieriego do objęcia prowadzenia zabrakło na oko jakichś kilkunastu centymetrów, bo o tyle mniej więcej spalił swoją akcję Vato Arweładze, który skutecznie wykorzystał podanie Michala Papadopulosa. Można było powiedzieć, że na grę Korony spoglądało się nawet z delikatną przyjemnością.

Wtedy jednak nastąpiła 35. minuta. Oglądałem tę sytuację już jakieś kilkanaście razy i do tej pory nie wiem o co chodziło obrońcom gości w ustawieniu się przy wrzucie z autu Cracovii. Sergiu Hanca wyglądał na swoim skrzydle w tamtym momencie trochę tak, jakby trafił do jakiegoś hipermarketu w niedzielę bez handlu – tak dużo miał miejsca. Na pochwały zasłużyli w tej sytuacji jednak też piłkarze Pasów, którzy skrzętnie wykorzystali brak koncentracji rywali – bardzo ładne ostatnie podanie Janusza Gola, a także asysta drugiego stopnia z ławki rezerwowych w wykonaniu Michała Helika, który przytomnie szybko podał piłkę, by jego drużyna mogła rozpocząć akcję zza linii bocznej.

Ten mecz pokazał po raz kolejny ile dla Cracovii znaczy Janusz Gol w optymalnej dyspozycji fizycznej. Jest on dla środkowej linii drużyny Michała Probierza skarbem największym. Dzisiaj zaliczył występ profesorski, odpowiednio kontrolując tempo gry drużyny, wiedząc kiedy trzeba dodać gazu, a kiedy zwolnić. Swoje wypracował także Rafael Lopes, który nieprzerwanie buduje dla siebie szacunek trybun przy Kałuży. Dobrą formę potwierdził także Sergiu Hanca, który ma w tym sezonie na koncie już 3 gole, a gdy w końcówce został przeniesiony bliżej środka boiska to pokazał kilkukrotnie luz, jakiego mało na naszych boiskach. Cracovia obudziła się bardzo szybko po niemrawym początku i po dwóch zwycięstwach podgoniła stawkę. Teraz przed nią ważny sprawdzian, bo czeka ją wyjazd do Wrocławia, gdzie już czeka rozpędzony Śląsk.