statystyki

Śląsk ograł Arkę na zakończenie sezonu!

Mecz kończący sezon dla Arki i Śląska zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście. Już w pierwszej akcji meczu podopieczni rozgrywającego swoje 100. spotkanie w roli trenera wrocławskiego klubu Tadeusza Pawłowskiego, zdobyli bramkę.  Serią krótkich podań wrocławianie wdarli się na połowę przeciwnika, gdzie piłka trafiła do Arkadiusza Piecha, który zagrał prostopadle do Łuczaka, a ten w sytuacji sam na sam zdobył swoja debiutancka bramkę w Ekstraklasie otwierając tym samym wynik spotkania.

Gospodarze próbowali odpowiedzieć. Najpierw oglądaliśmy próbę z dystansu Mateusza Szwocha, lecz jego strzał dobrze zblokował Piotr Celeban i mięliśmy wznowienie z rzutu rożnego. Do futbolówki podszedł żegnający się z gdyńskim klubem Mateusz Szwoch i dośrodkował wprost na głowę grającego dzisiaj również ostatni mecz w żółtym trykocie Sobieraja, niestety dla kibiców Arki piłkę sparował na rzut różny Jakub Wrąbel.

Arkowcy nie ustępowali w atakach, goście wyraźnie oddali im inicjatywę licząc na zabójcze kontrataki będącego w doskonalej formie Jakuba Koseckiego. Bierne zachowanie przyjezdnych mogło się na nich zemścić w 20. minucie kiedy po raz kolejny swoich sił strzałem z dystansu próbował Mateusz Szwoch, ale piłka minęła tylko prawy słupek bramki przeciwnika.

Warta odnotowania była także sytuacja z 35. minuty, kiedy Leszek Ojrzyński zarządził zmianę, boisko opuścił wieloletni kapitan Arki Krzysztof Sobieraj, koledzy z klubu zrobili szpaler i wraz z kibicami skandującymi nazwisko zawodnika pożegnali go gromkimi brawami.

Pod koniec pierwszej części gry gospodarze mieli jeszcze jedna dogodna sytuacje na wyrównanie wyniku spotkania, do rzutu wolnego z okolicy 18 metrów podszedł Mateusz Szwoch, lecz i tym razem jego strzał okazał się niecelny.

Druga połowa zaczęła się dosyć markotnie, gra przez długi okres toczyła się w środku pola, a obie ekipy prześcigały się w ilości niedokładnych zagrań. Pierwszy raz groźnie w tej części gry zrobiło się w 52. minucie, kiedy Tarasovs przypadkowo zagrywał piłkę ręką, ale arbiter spotkania słusznie nie podyktował rzutu karnego. Pięć minut później Arka miała dogodną sytuacje na zdobycie bramki. Futbolówka trafiła pod nogi bardzo aktywnego Mateusza Szwocha, ten precyzyjnie dośrodkował z narożnika pola karnego na wbiegającego Rubena Jurado, lecz Hiszpan minimalnie minął się z piłką w polu karnym przeciwnika. Była to najlepsza sytuacja gospodarzy na zdobycie gola aż do 75. minuty, kiedy ponownie Mateusz Szwoch przyjął piłkę na 18. metrze i mierzonym, technicznym strzałem starał się pokonać Jakuba Wrąbla, lecz piłka tylko otarła poprzeczkę.

Wrocławianie również mieli swoją szansę na strzelenie bramki, kiedy po rzucie wolnym faulowany przed polem karnym był Jakub Kosecki. Do piłki podeszło aż trzech zawodników Robak, Kosecki i Dankowski i to ten ostatni oddal groźny strzał na bramkę niemającego dziś zbyt wiele pracy Steinborsa, lecz uderzenie okazało się minimalnie niecelnie.

Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego chcąc godnie pożegnać się z tym sezonem Ekstraklasy w samej końcówce atakowali coraz większą liczba zawodników, co stwarzało realne zagrożenie pod bramka rywala. Kilka minut przed końcem zdobyli wyrównującą bramkę, najpierw z własnej połowy długą piłkę zagrywał Zbozień, w polu karnym futbolówkę opanował Piesio i zagrał ją do Marciniaka, ale jego strzał trafił tylko w boczną siatkę.

W samej końcówce spotkania w polu karnym z piłką znalazł się Grzegorz Piesio zagrał on do niekrytego Sobieraja, który umieścił piłkę w siatce. Radość drużyny z Gdyni została szybko pohamowana przez sędziego liniowego, który podniósł chorągiewkę sygnalizując pozycje spaloną i gol nie został uznany.

Wynik nie uległ zmianie, a drużyna z Wrocławia zakończyła sezon na 10. miejscu z najlepszym bilansem w swojej grupie, sześciu zwycięstw i zaledwie jednym remisem, nie doznając żadnej porażki.