Przez męki do celu

Raków Częstochową awansował do kolejnej rundy eliminacji do Ligi Konferencji. Był to jednak ciężki bój, choć wcale się na to nie zapowiadało.

Pierwsze spotkanie skończyło się bezbramkowym remisem na wyjeździe. Można powiedzieć, że nie wyszło, ale u siebie wymagaliśmy czegoś innego. Jednak nic z tego. Dostaliśmy 120 minut pozbawione większych emocji, a było też blisko by podopieczni Marka Papszuna odpadli. Na szczęście bramkarz Rakowa stanął na wysokości zadania i wybronił wynik, a potem dwa rzuty karne. Dzięki temu pomimo przeciętnej gry udało się awansować. Oczywiście, częstochowianie nie byli jakoś gorsi, ale pamiętajmy z kim grali. Drużyna z Litwy, kraju jeszcze gorszego piłkarskiego niż my, postawiła się wicemistrzowi Polski na tyle, że po dwóch meczach potrzebna była dogrywka i karne. Dlatego nie wygląda to zbyt optymistycznie.

Za tydzień na przeciwko Rakowa stanie Rubin Kazań, a więc zespół już znacznie lepszy piłkarsko. I tu każdy remis czy wygrana będzie sukcesem. Jednak próżno szukać optymizmu po dzisiejszym spotkaniu. Choć w lidze start nie był najgorszy to puchary pokazują, że wcale za pięknie nie jest i być może trzeba będzie któreś rozgrywki odpuścić aby nie zawalić obydwu.