poprawione

Przedwczesne wakacje? Niezupełnie. Pogoń rozbija Koronę w pożegnalnym meczu obu trenerów

Na pożegnanie trenera Bartoszka Korona… zagrała zdecydowanie najgorszy mecz w grupie mistrzowskiej.

Nawet na trybunach było widać, że jest to mecz, który… nie elektryzuje. Transparent „jak już nie chce wam się starać, to możecie wyp….lać” dobitnie pokazał stosunek kibiców Pogoni do gry ich ulubieńców w grupie mistrzowskiej. To + niespecjalnie atrakcyjny rywal (z całym szacunkiem dla Korony) + niesamowicie ciekawa walka o mistrzostwo na innych stadionach przełożyło się na fenomenalną frekwencję na stadionie (2545 widzów). Ci którzy zostali w domach, mogą jednak żałować, bo Pogoń zagrała bodajże najlepszy mecz w grupie mistrzowskiej od czasu wprowadzenia reformy. Co prawda Korona była dzisiaj bardzo słabo dysponowana (w porównaniu do ich wcześniejszych występów), ale mając w pamięci wcześniejsze potyczki Pogoni w grupie mistrzowskiej (nie tylko w tym sezonie), to nawet najwięksi optymiści nie spodziewali się zwycięstwa trzema bramkami.

Strzelanie rozpoczęło się stosunkowo późno, bo dopiero po godzinie gry. Gola z dystansu strzelił Radosław Murawski. Gola zasłużonego, bo to Pogoń sprawiała nieznacznie lepsze wrażenie. Gola numer 2 również strzelił doświadczony pomocnik. 2:0 nie utrzymało się zbyt długo, bo już dwie minuty później wynik meczu ustalił Robert Obst, dla którego było to pierwsze trafienie w Pogoni. Zwycięstwo przy smętnej pogodzie i jeszcze bardziej smętnej atmosferze na trybunach. Zwycięstwo w pełni zasłużone – Korona może nie zasłużyła na porażkę aż trzema bramkami, ale Portowcy robili wszystko, by zaprzeczyć transparentom o „przedwczesnych wakacjach”.