statystyki

Probierz wysyła 68-letnią traumę Cracovii do domu starców

Fakt, że Cracovia w Warszawie nie potrafiła wygrać już od 68 lat zostało odmienione przed dzisiejszym meczem przez wszystkie możliwe przypadki. Widocznie dość tego miał Michał Probierz, bo postanowił wreszcie tę pasiastą traumę odstawić na zasłużony odpoczynek do domu starców. I to w jakim stylu.

Cracovia była szybsza, sprawniejsza, lepiej ustawiona i najprościej mówiąc mówiąc po prostu dużo lepsza piłkarsko niż Legia. Tak naprawdę w tym meczu były dwa momenty w których do głosu dochodzili gospodarze – w okresie mniej więcej pomiędzy 15. i 30. minutą, a także tuż po czerwonej kartce Williama Remy`ego. Wtedy kilka razy zakotłowało się pod bramką Michala Peskovicia, ale cóż z tego skoro Słowak w bramce dzisiaj zachowywał się tak, jakby w bidonie miał magiczny eliksir dodający mu refleksu i szybkości reakcji.

Taka zresztą była dzisiaj cała Cracovia. Mógłbym iść nazwisko po nazwisku i po kolei prawić komplementy. Helik z Dytiatjewem? Na ten moment spokojnie top 3 jeśli chodzi o pary stoperów w naszej lidze. Michal Siplak? Dzisiaj pokazał dlaczego Kamil Pestki minut gry musi szukać aż w Głogowie. Dąbrowski i Gol? Spokój i profesura. Javier Hernandez? Gdyby nie kontuzja Marcina Budzińskiego to dzisiaj pewnie w ogóle by nie zagrał, a przy obu golach pokazał wykończenie na takim poziomie, że pewnie po meczu czekał na niego sms z gratulacjami od Krzysztofa Piątka. I tak dalej, i tak dalej. Klasowy występ całego zespołu, czapki z głów przed Michałem Probierzem. Idzie wiosna, a słynna już roślinka zaczyna wypuszczać piękne kwiaty.

Dzisiejszą grę Legii z kolei najlepiej odzwierciedla zachowanie jej trenera po meczu. Ricardo Sa Pinto najpierw nie podał ręki Michałowi Probierzowi, a na konferencji prasowej narzekał na sędziego i murawę. Tak właśnie pokazał się dziś Mistrz Polski. Sfrustrowany, szukający winy wszędzie tylko nie u siebie. Jakże komiczna była sytuacja z Williamem Remym, który długo kłócił się po obejrzeniu drugiej żółtej kartki, a po analizie VAR przez moment ruszył pełny optymizmu do przywołującego go sędziego myśląc, że ten tę kartkę anulował. Po części się nie pomylił, bo rzeczywiście żółty kartonik został schowany do kieszeni, ale tylko po to by ustąpić miejsca bezpośredniej czerwonej kartce. Nie wiem czy był to zamierzony trolling sędziego Lasyka, ale jeśli tak, to wyszedł mu perfekcyjnie.

Cracovia robi milowy krok w drodze do pierwszej ósemki, a wszyscy w klubie otwarcie mówią, że na tym ich apetyty absolutnie się nie kończą. Szcerze – po takim meczu trudno się temu optymizmowi dziwić. Legia w dwóch pierwszych meczach nie pokazała nic, co wskazywałoby, że na zamkniętym na cztery spusty obozie w Portugalii ćwiczyła warianty gry mające zupełnie położyć na kolana ligę. Wyjazd to Poznania pozornie może wydawać się łatwiejszy niż w poprzednich latach, ale gra tam będzie na więcej niż na noże, bo Adamowi Nawałce margines błędu z każdym tygodniem niebezpiecznie się zmniejsza.