repra

No i w pi*du i wylądował. Czy cały misterny plan też w pi*du?

Jest progres, tego nie można naszym kadrowiczom odmówić. 16 lat temu było 0:2, 12 – 0:2, a dziś jest tylko 1:2. Szacunek.

Powrót do przeszłości. Nic, naprawdę nic nie pokazywało, że mamy najmocniejszą kadrę od lat. Czy byliśmy faworytem w tym meczu? No niespecjalnie, patrząc całościowo – Senegal ma albo podobną jakościowo, albo nawet i mocniejszą kadrę.

Ciężko się to oglądało. Nie piszę tego tylko ze względu na naszą kadrę – gdyby ten mecz był meczem Ekstraklasy, eksperci w studiu mówiliby, że to jest „mecz walki”. No i mecz głupich bramek. Szczególnie tych dla Senegalu. Mój Boże, co tam się działo. Najpierw Thiago Cionek. Potem Grzegorz Krychowiak zaliczający fenomenalną asystę (co prawda strzelił potem gola, ale czy się tym w pełni zrehabilitował…? No nie jestem pewien). Thiago Cionek, strzelec pierwszej bramki, szkoda tylko, że pokonał nie tego golkipera, co trzeba. Jego występ mógł być zaskoczeniem – wiedząc, że Adam Nawałka postawi na czterech obrońców, zdecydowana większość z nas obstawiałaby pewnie parę Pazdan – Bednarek. Zamiast tego drugiego zagrał jednak Brazylijczyk – nie ma co jednak robić z niego kozła ofiarnego – zdarza się. Pech, cholerny pech, szczególnie, że piłka po strzale Senegalczyka leciała albo obok bramki, albo wprost w Szczęsnego.

Grzegorz Krychowiak – asysta do Senegalczyka, balansowanie na granicy czerwonej kartki od 15. minuty gry. Gola zdobył, jednak nie mogę napisać, że to był dobry występ w jego wykonaniu. Łukasz Piszczek? Tragedia. Milik? Hahahaha. Naprawdę – to nie jest tak, że się do nich „przyczepiam”. Ci zawodnicy dali nam niejednokrotnie powód do radości, wręcz euforii – dzisiaj jednak zawiedli. Zawiedli w najważniejszym sprawdzianie, na egzaminie podczas sesji. Być może (OBY!) z Kolumbią i Japonią pokażą klasę. Naprawdę bym tego chciał. To nie zmienia jednak faktu, że przegrali ze słabo dysponowanym Senegalem, że sprezentowali im 2 gole i 3 punkty. Przegraliśmy ten mecz na własne życzenie.