Arka Zagłębie staty

Nad morzem remis też dobry

W ostatnim sobotnim spotkaniu 7. kolejki LOTTO Ekstraklasy Arka Gdynia zremisowała na własnym boisku z Zagłębiem Lubin 1:1. Otwarcie wyniku nastąpiło w 25. minucie, po zamieszaniu w polu karnym, poprzez trafienie samobójcze Michała Marcjanika. Do wyrównania doprowadził Miroslav Bożok krótko po rozpoczęciu drugiej połowy.

Już od pierwszych minut gospodarze napierali na bramkę strzeżoną przez Martina Polacka. Pomimo braku klarownych sytuacji zdawało się, że inicjatywa jest po stronie gdynian. Swoje okazje mieli także Miedziowi, a przede wszystkim Arkadiusz Woźniak. Po stronie arkowców bliski strzelania bramki miał Dariusz Zjawiński, który prówał przelobować bramkarza Zagłębia, ale piłka ostatecznie znalazła się nad poprzeczką. W 25. minucie został otwarty wynik. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Filip Starzyński i zaskoczony Michał Marcjanik nie zdążył zareagować, nim futbolówka się od niego odbiła. Konrad Jałocha nie miał nic do powiedzenia w tej sytuacji. Po chwili mogło dojść do wyrównania, ale z małej odległości pomylił się Mateusz Szwoch. Na uwagę w pierwszej połowie zasłużył także potężny strzał Marcina Warcholaka z 37. minuty. Polacek miał niemałe problemy podczas interwencji, ale zdołał sparować uderzenie na rzut rożny.

Po zmianie stron siły powoli się wyrównywały. W 48. minucie pięknym uderzeniem z woleja popisał się Miroslav Bożok, dzięki czemu Arka Gdynia rozpoczęła mecz od nowa. W 53. minucie jeszcze bliżej niż Szwoch był Adam Marciniak, ale defensor Arki skierował piłkę o kilka centymetrów za daleko. Z dużymi problemami Polacek obronił także strzał Marcusa da Silvy w 62. minucie. Gospodarze nie dawali za wygraną i coraz śmielej oblegali bramkę lubinian. Kapitalnym uderzeniem popisał się Zjawiński, który to oddał fenomenalny strzał z około trzydziestu metrów. W stan gotowości Jałocha został postawiony w 76. minucie, kiedy to niedawno wprowadzony na boisko Jan Vlasko swoich sił próbował, uderzając zewnętrzną częścią stopy. Kolejną świetną okazję na zmianę rezultatu miał Szwoch w 84. minucie, po podaniu Marcusa da Silvy. Wyróżnić trzeba tę dwójkę z racji faktu, iż ich dobra komunikacja na boisku wyraźnie dawała się we znaki obrońcom Zagłębia. Na pewno nie mieli łatwego zadania.