legiaborussia

Miało być źle. Było jeszcze gorzej

Legia Warszawa wróciła do Ligi Mistrzów po 21 latach, lecz zaliczyła kompletny falstart. Borussia pokazała, jak się gra na europejskim topie, i zaaplikowała Wojskowym worek bramek. Na tablicy wyników po końcowym gwizdku mieliśmy 6-0 dla BVB.  

Tak naprawdę o tym meczu nie ma za wiele do powiedzenia oprócz tego, że spełnił się jego najbardziej pesymistyczny scenariusz. Na boisku w piłkę nożną grał tylko jeden zespół a drugi dość nieśmiało próbował mu się przyglądać. Wyglądało to tak, jakby przy Łazienkowskiej w żółtych koszulkach grali profesjonaliści  z reprezentacją niepełnosprawnych.

Z kronikarskiego obowiązku należy wspomnieć o bramkach. Otóż już po 17 minutach mieliśmy 3-0 dla gości. Najpierw Goetze wygrał pojedynek o główkę (tak, ten kurdupel) i otworzył wynik spotkania. Potem niemal w dwie minuty po bramce dołożyli stoperzy Borussii i było po meczu.

W drugiej połowie mecz lekko się wyrównał, ale obrona Legii i tak nie była w stanie zatrzymać gości z Dortmundu. Najpierw dynamiczny Dembele świetnie wypatrzył Guerreira i ten ładny strzałem przy słupku umieścił piłkę w siatce. Mecz znów lekko się wyrównał, ale tylko na moment. Trener Borussii wpuścił na boisko dwóch rezerwowych – Mora i Castra, którzy odwdzięczyli się po chwili dobrą akcją zakończoną bramką tego drugiego. Kompromitację Legii zakończył Aubmeyang, który z prędkością strzały urwał się obrońcom gospodarzy, wyszedł sam na sam i piękną podcinką strzelił gola na 6-0.

Co można powiedzieć? W Legii ewentualnie pozytywnie wypadł jedynie Jodłowiec, ale też nie był to kosmiczny poziom. Zastanawiają również decyzje trenera. Najlepszy strzelec – Nikolic – na ławce, stoperzy grali ze sobą pierwszy raz, Guilherme zagrał na lewej obronie, bo podobno trener Hasi słyszał, że Brazylijczyk kiedyś tam grał… To wszystko przeciwko zespołowi ze ścisłego europejskiego topu. Dodatkowo dziwi poziom organizacji gry,  na przykład w środku pola Legia nie istniała. Legioniści byli wolniejsi, mniej dynamiczni i zdecydowanie mniej dokładni, co zaowocowało wielkimi dziurami w środku pola, które ochoczo i z zimną krwią wykorzystywała Borussia. Naprawdę trudno z optymizmem patrzeć na przyszłość. Dembele dziś wyglądał jak Ronaldo, ciekawe, co będzie, jak przyjdzie Legii zmierzyć się ze skrzydłowym Realu Madryt?

Foto: PAP