b921f9939269b

Ligowy klasyk nie zawiódł. Najlepszy mecz w tym sezonie?

Pierwsza połowa to popis Legii i pewne prowadzenie 2:0, druga połowa to zmiana obrazu spotkania i kapitalne 45 minut Wisły, która w pięć minut strzeliła trzy gole. Kiedy wydawało się, że goście wywiozą trzy punkty z Łazienkowskiej, remis uratował były gracz ekipy z Krakowa – Carlitos.

Przebieg meczu w początkowych minutach nie wskazywał na końcowy rezultat spotkania, Legia ruszyła mocno od początku i już w 75. sekundzie spotkania zdobyła bramkę za sprawą Nagy’ego, który wykorzystał dobre dośrodkowanie Kucharczyka. Mecz jednak rozkręcał się z minuty na minutę, Legia nacierała, Wisła się broniła.

Po pierwszym kwadransie gry mogło być 2:0, jednak kapitalny strzał Carlitosa wylądował tylko na poprzeczce bramki Lisa. Jednak co się odwlecze to nie uciecze, chwilę później było już jednak 2:0 i były gracz Legii w końcu pokonał bramkarza przyjezdnych po świetnym dograniu Węgra Nagy’ego.

Pierwsza połowa to zdecydowana dominacja gospodarzy, którzy nie pozwolili na zbyt wiele rywalom, którzy jednak obudzili się w drugiej części gry. Ruszyli z animuszem do ataku. Drugie 45 minut spotkania wyglądało tak, jakby w przerwie piłkarze obu zespołów zamienili się koszulkami. Wisła w swoim stylu zaczęła odrabiać straty, podobnie jak to było z Lechem czy Lechią.

W 57. minucie Imaz strzelił gola kontaktowego, minutę później wyrównał Kostal, a w 62. minucie na 3:2 Wisłę wyprowadził Imaz.

W Warszawie szok i niedowierzanie, nawet właściciel Legii Dariusz Mioduski był pod wrażeniem gry piłkarzy Stolarczyka. Po zabójczym początku drugiej połowy Legia była jak chwiejący się bokser, który po wylądowaniu na deskach był już liczony. Wisła napierała, kolejne akcje nakręcali kapitalni w tym spotkaniu Imaz z Kostalem. I gdy wydawało się, że goście dowiozą rezultat do końca spotkania, ponownie dał o sobie znać Carlitos. Ostatnim tchem ruszył do przodu wkręcając dryblingiem w murawę Sadloka i umieszczając piłkę w okienku bramki Lisa.

Mecz, który miał wyłonić lidera, nie zrobił tego, jednak pokazał, że nawet w ligowych klasykach może być ciekawie, a obie drużyny grające o coś nie są skazane tylko na defensywę i walkę w środku boiska. Mecz sezonu? Jest to bardzo prawdopodobne.