statystyki

Lider rzutem na taśmę wygrał z Górnikiem

Lech Poznań wygrał u siebie z Górnikiem Zabrze 2:1 w meczu 19. kolejki PKO Ekstraklasy. Lider miał poważne problemy, ale dzięki świetnym interwencjom Filipa Bednarka nie stracił drugiego gola. Zwycięską bramkę Kolejorz zdobył w dziewiątej minucie dodatkowego czasu gry Antonio Milić.

Kolejorz zaatakował od początku z animuszem. Już w 2. minucie Bielica uratował kolegów przed stratą bramki po strzale Amarala, potem gospodarze po rzucie rożnym trafili w poprzeczkę. Chwile później strzelał Ishak, ale wywalczył tylko rzut rożny. Górnik miał spore problemy, by utrzymać się przy piłce i dał się zdominować przez Lecha, nie wychodząc z własnej połowy.

Górnik wyraźnie uśpił czujność Lecha, bo właściwie ich pierwsza udana akcja, zakończyła się golem. Zabrzanie świetnie rozegrali piłkę, Nowak wypatrzył w polu karnym Jimeneza, a przymierzany do Kolejorza Hiszpan mocnym strzałem zaskoczył Bednarka.

Kolejorz potrzebował kilku minut, by ochłonąć po tym ciosie. Lecz odpowiedział w najlepszy z możliwych sposobów. Zaczęło się od kapitalnej interwencji Bielicy, który wybronił strzał Amarala z bliskiej odległości. Goście nerwowo wybili piłę pod nogi Pereiry, który podał przed pole karne do Kwekweskiriego. Gruzin uderzył z dystansu prosto w okienko bramki Górnika

Drugą połowę lepiej ponownie zaczęli podopieczni Macieja Skorży. Po dośrodkowaniu Kwekweskiriego w pole karne, główkował Milić, ale piłka przeleciała minimalnie nad poprzeczką. Górnik odpowiedział kopią sytuacji i strzałem Kubicy także głową nad poprzeczką.

Mieliśmy także dosyć ciekawą sytuację – sędzia główny z Kluczborka złapał kontuzję i musiał być zastąpiony sędzią rezerwowym. Po tej sytuacji i po przerwie spowodowanej odpaleniem pirotechniki przez kibiców, bliżsi strzelenia zwycięskiego gola byli ponownie zabrzanie. W ciągu kilkunastu sekund Janża zmarnował dwie świetnie sytuacje. Bednarka najpierw wyręczyła poprzeczka, a potem bramkarz Lecha popisał się świetną interwencją.

Bednarek kapitalnie zachował się też w sytuacji sam na sam z Podolskim. Były mistrz świata w dziecinny sposób ograł Milicia, ale przegrał pojedynek z bramkarzem Lecha. Kolejorz stracił inicjatywę, opadł z sił, ale dobrą okazję miał jeszcze Ba Loua. Iworyjczyk strzelił jednak tuż obok słupka. Szalejący w końcówce Podolski też miał na nodze jeszcze piłkę meczową. W ostatniej chwili Lecha uratował Karlstrom.

W 9. minucie doliczonego czasu gry, Kolejorz strzelił zwycięskiego gola. Po dośrodkowaniu Karlstroma na dalszy słupek główkował Salamon, ale Bielica zdołał odbić piłkę przed siebie. Wykorzystał to Milić, który z bliska wepchnął ją do siatki.