modzio

Lekki spacerek we Wrocławiu. Bośnia pokonana.

Ależ to było spotkanie. Naprawdę dobrze się to oglądało i należy to powtarzać w przyszłości. Musimy wychodzić z przewagą jednego zawodnika.

Nie neguje wygranej reprezentacji, bo to była wywalczona w bardzo miłym dla oka stylu. Wciąż brakuje mi jednak meczu, gdzie kadra mierzy się z rywalem na wysokim poziomie i wychodzi z niego na tarczy bez pomocy farta. Bo właśnie to szczęście do nas dopisało. Od pierwszej minuty to Bośnia dominowała i stwarzała sobie sytuację. Wydawało się, że ma kontrole nad tym spotkaniem, ale zmieniła to czerwona kartka po faulu na Lewandowskim. Od tego momentu zaczął się koncert Polaków. Wszystko nabrało jeszcze większego tempa po zejściu Pjanicia i pierwszej bramce. Do szatni zawodnicy schodzili przy stanie 2:0.

Druga połowa to już pełna dominacja gospodarzy. Co prawda padł tylko jeden gol, ale to my prowadziliśmy grę i częściej zagrażaliśmy bramce rywali. Bośniacy koncentrowali się na wywalczaniu stałych fragmentów gry, ale nie stworzyli sobie klarownej okazji. Na duży plus występ Karol Linetty, który zdobył drugą bramkę. Dobrze zagrał też Góralski, a do optymalnej dyspozycji zza wysp nawiązał Klich.

Cały czas widać brak konkretnego składu, który miałby być tym pierwszym w najważniejszych meczach. Zostały już tylko trzy mecze bez większej stawki przed eliminacjami do mundialu. Najbliższe zgrupowanie da nam też konkretną odpowiedź, gdzie znajduje się nasza reprezentacja. Szczególnie ważne może być spotkanie z Ukrainą, która w ostatnim czasie może imponować swoją postawą. Zwłaszcza, że ostatnio grali bez sporej liczby podstawowych graczy. Przed Jerzym Brzęczkiem ciężki miesiąc. Musi znaleźć sposób na idealne wykorzystanie potencjału dostępnych zawodników. A tego ostatnio nie brakuje.