statystyki

Lechia coraz bliżej mistrzostwa, w poznańskiej lokomotywie znowu zabrakło węgla

Lechia pokonała Lecha 1:0 i jest coraz bliżej tytułu mistrzowskiego. Lech po dobrym spotkaniu z Pogonią tym razem nie dał rady rozpędzonej Lechii. Zwycięskiego gola zdobył Artur Sobiech.

Spotkanie lepiej rozpoczęła Lechia Gdańsk, która od początku przejęła inicjatywę. Po krótkim rozegraniu rzutu rożnego i dośrodkowaniu w pole karne strzał głową Błażeja Augustyna został zablokowany. Piłka ponownie trafiła do stopera Lechii, a ten przewrotką zagrał w pole bramkowe Buricia, co wykorzystał Artur Sobiech, który pokonał bramkarza Lecha głową. Chwilę później gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie.  Mak wykorzystał nieporozumienie Vujadinovicia wbiegając w pole karne i znajdując się w sytuacji sam na sam z Buriciem. Skrzydłowy Lechii trafił jednak w słupek. Niezłą okazję do podwyższenia prowadzenia miał także Haraslin, lecz jego uderzenie minęło lewy słupek bramki Lecha.

Lech próbował się odgryźć, ale zrobił tylko jedną dobrą akcję autorstwa Roberta Gumnego. Prawy obrońca Lecha z łatwością minął Kubickiego oraz Augustyna, a następnie zagrał przed bramkę, skąd piłkę wybił jednak Michał Nalepa. Tuż przed końcem pierwszej połowy na strzał zdecydował się Kamil Jóźwiak, lecz futbolówka przeleciała nad bramką Kuciaka.

Drugą połowę ponownie lepiej zaczęli gospodarze za sprawą dobrze dysponowanego dzisiaj Haraslina. Słowacki skrzydłowy przy pomocy rozegrania z rzutu wolnego Lipskiego uderzył na bramkę, jednak futbolówka odbiła się tylko jednak jedynie od słupka. W 64. minucie Haraslin zmarnował jeszcze jedną okazję wykorzystując błąd Gumnego. Haraslín uderzył mocno, ale piłka poleciała nad poprzeczką. Chwilę później swoje szanse mieli Sobiech i Gytkjaer, jednak obaj mimo dobrych podań od swoich partnerów z drużyny nie zdołali pokonać bramkarzy rywali. Do końca spotkania ani jedna ani druga drużyna nie zdołały już zagrozić bramką rywala i Lechia odniosła kolejne ważne zwycięstwo z drodze po mistrzostwo Polski. Lech po raz kolejny musi się martwić. Za tydzień spotkanie z Jagiellonią o być albo nie być w grupie mistrzowskiej.