statystykiwisla

Lech wygrywa, Wisła znów bezbarwna

Lech wygrał w Krakowie przy pożegnaniu Boguskiego. Mogliśmy jednak podziwiać nie tylko bramki i piękne akcje, ale i wiele błędów i kiksów. Dla Kolejorza jest to jednak spotkanie pozostawiające optymistyczne myśli na przyszłość.

[wp_ad_camo_3}

Początek spotkania przemawiał za drużyną gości. W pierwszym kwadransie stoperzy Wisły dwukrotnie ratowali swój zespół przed utratą bramki. Jednak w 12 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego na bliższy słupek i przedłużeniu Salamona już nikt nie dał rady zablokować strzału Ishaka. Niestety jeszcze przed 30 minutą napastnik Lecha musiał opuścić boisko przez uraz. W jego miejsce wszedł Johannson. Do końca przyjezdni mieli jeszcze kilka sytuacji, jednak na ich drodze stawał a to Mateusz Lis, a to Souleymane Kone. Dominacje Lecha w pierwszej części potwierdzają statystyki. Wisła oddała bowiem zaledwie jeden celny strzał, a było to uderzenie Lisa z połowy boiska po rzucie wolnym.

Druga odsłona znowu zaczęła się od dominacji Lecha. Długo nie byli w stanie skończyć swoich akcji. Dopiero zaraz po wejściu na boisko Pedro Tiba trafił do siatki. Można było odnieść wrażenie, że piłka opuściła wcześniej boisko, ale minimalnie stykała się z linią. Po tym trafieniu jakby coś zamarło. Mogliśmy podziwiać jedynie festiwal kiksów. W 78 minucie w końcu się to zmieniło. Savić wywalczył rzut wolny, a precyzyjnym strzałem Kuba Błaszczykowski dał kontakt Wiślakom. W 80 minucie nastąpiła wyczekiwana zmiana i na boisku pojawił się Rafał Boguski. Przejął on też opaskę kapitańską.

Ewidentnie widać, że coś w Wiśle nie gra. W drużynie widać wszechobecny marazm, który stopniowo się nasila. Zapał zawodników obrazuje choćby sytuacja z około 84 minuty, gdy Yeboah wziął piłkę by wznowić po faulu i kilka razy Mateusz Lis krzyczał do niego pokazując mu się do gry. Ten jednak zwlekał i podał do krytego zawodnika, który musiał mu odegrać. W sposób raczej trudno zaskoczyć rywala i strzelić wyrównującą bramkę. Z dobrej strony zaprezentował się z kolei Kone, który po rozegraniu większej liczby minut wygląda zdecydowanie lepiej. Ogólnie najwięcej jakości można w tej chwili zobaczyć w defensywie.

Lech w końcu się przełamał i grał dobrze przez cały mecz. Nie pozwolił sobie również wyrwać punktów w końcówce. Trudno jednak powiedzieć, czy w końcu zaczyna działać taktyka Skorży, czy jednak rywal był po prostu słaby. Na boisku wyróżniał się Kvekveskiri, a u Puchacza było widać determinację i postawę lidera drużyny. Mecz zakończył się wynikiem 1:2 i zagwarantował nam trochę emocji.