statystyki

Lech ograł Piasta i wrócił na zwycięski szlak

Skromnie, ale zasłużenie Lech Poznań pokonał w sobotni wieczór Piasta Gliwice. Gola na wagę zwycięstwa strzelił w 55. minucie Joao Amaral.

Lepiej w spotkanie wszedł Lech, który od początku zaczął dyktować warunki. W 8. minucie w boczną siatkę trafił Joao Amaral, ale potem już obserwowaliśmy typowe dla naszej ekstraklasy „bicie głową w mur”. Piast był głęboko wycofany, bronił momentami ośmioma zawodnikami w swoim polu karnym, lechici natomiast uporczywie próbowali dośrodkowywać z bocznych sektorów boiska. A, że niemal wszystkie wrzutki były niecelne i nie docierały do mało ruchliwego w polu karnym Ishaka, z boiska wiało nudą.

Piast od czasu do czasu dalekimi podaniami, próbował uruchomić swoich ofensywnych zawodników, ale poza przewrotką Torila tez niewiele miał do zaoferowania. Po przejęciu piłki lechici zbyt wolno rozgrywali swoje akcje, brakowało strzałów z dystansu, czy indywidualnych zrywów, tak jak choćby w 29. minucie gdy próbował przedrzeć się Jakub Kamiński. Reprezentant Polski został jednak zatrzymany faulem, po którym z wolnego bardzo źle strzelił Amaral. W doliczonym czasie gry lechitom nawet dopisało szczęście, bo po dośrodkowaniu Piast zaskoczył naszą obronę i Sokołowski umieścił piłkę w siatce. Po interwencji VAR okazało się, że gliwiczanin był na spalonym.

Na drugą połowę nie wyszedł już Ramirez. W jego miejsce trener Skorża desygnował do gry Ba Louę i szybko przekonaliśmy się, że w nowym ustawieniu Kolejorz czuje się znacznie lepiej. Iworyjczyk w 48. minucie był bliski pokonania Placha, ale bramkarz Piasta popisał się dobrą interwencją. Lech wyraźnie przyspieszył swoje akcje i w 55. minucie wreszcie strzelił gola. Joel Pereira otrzymał piłkę od Ba Louy na prawej stronie pola karnego, przytomnie zagrał w środek do nadbiegającego Amarala, a ten wykorzystał brak krycia i uderzeniem bez przyjęcia, z 8 metrów, pokonał dobrze spisującego się do tej pory Placha. Było to już jego 7. trafienie w tym sezonie. Kolejorz starał się pójść za ciosem. Rozochocony Amaral chwilę później mocno kropnął z dystansu, lecz minimalnie niecelnie.
Potem jednak lechici znów próbowali uspokoić grę. Na chwilę, do głosu doszedł Piast, lecz nie potrafił wykreować sobie okazji strzeleckiej. Lech miał korzystny wynik, ale 1:0 to za mało, by być pewnym zwycięstwa. Przydałby się drugi gol, który zamknąłby mecz. Lechici jedna sprawiali wrażenie, jakby chcieli tylko kontrolować sytuację. Byli częściej przy piłce, wywalczyli kilka rzutów rożnych, ale klarownych sytuacji już nie było. Jednak do końca spotkania nic się nie wydarzyło i Kolejorz obronił pozycję lidera Ekstraklasy.