Kontrowersyjne decyzje sędziów w 27. kolejce Ekstraklasy

Pomyłki są nieodłącznym elementem ludzkiego życia. Nie inaczej jest w futbolu, gdzie sędziowie w ciągu ułamka sekundy muszą podjąć sprawiedliwą decyzję, zgodną z przepisami i „duchem gry”. W 27. kolejce Ekstraklasy również nie zabrakło takich kontrowersji. Oto przegląd decyzji sędziowskich, które miały istotny wpływ na wyniki meczów.

Wiele kontrowersyjnych decyzji podjął sędzia Tomasz Kwiatkowski w rozpoczynającym tę kolejkę meczu Górnik Zabrze – Zagłębie Lubin. Nie chodzi oczywiście o czerwoną kartkę dla Mateusza Matrasa, który po bardzo niebezpiecznym ataku na Szymona Matuszka musiał opuścić boisko już w 11. minucie, bo w tym przypadku chyba nikt na poważnie nie zakwestionuje słuszności tej decyzji. Potem jednak sędzia podjął kilka decyzji, które nie były tak oczywiste. Najpierw uznał gola Mateusza Wieteski po rozegraniu rzutu rożnego, mimo że Łukasz Wolsztyński z Górnika blokował Lubomira Guldana. Pod koniec meczu sędzia podjął za to decyzję korzystną dla „Miedziowych”, bo zdecydował się podyktować rzut wolny po dość wątpliwym faulu,  który wykorzystał Filip Starzyński  i ustalił wynik spotkania (2:2).

Wydaje się, że mecz Sandecja – Piast oba zespoły powinny zakończyć w dziesiątkę. W 59. minucie faul bez piłki popełnił Mateusz Szczepaniak, ale sędzia Bartosz Frankowski nie zdecydował się usunąć go z boiska, co należy uznać za błąd. Arbiter nie miał za to wątpliwość niecałe dziesięć minut później, kiedy drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarał za niebezpieczny wślizg Bartłomieja Kasprzaka z Sandecji.

Wątpliwa wydaje się słuszność decyzji sędziego Łukasza Szczecha, który w meczu Wisła Płock – Korona Kielce nie podyktował rzutu karnego gospodarzy, mimo że lecącą w stronę bramki piłkę ręką zatrzymał Piotr Malarczyk. Trudno w tej sytuacji uznać, że ręce obrońcy Korony były ułożone naturalnie, a tym bardziej nie można stwierdzić, że nie powiększył on powierzchni ciała. Wiśle w 27. minucie należał się rzut karny.

Wiele kontrowersji wzbudziła także decyzja sędziego Pawła Raczkowskiego, który przy stanie 2:0 dla Cracovii nie przyznał rzutu karnego dla Pogoni Szczecin, choć Javi Hernandez ostro zaatakował od tyłu w polu karnym próbującego oddać strzał Marcina Listkowskiego. Gdyby Pogoń otrzymała „jedenastkę”, miałaby szansę zniwelować stratę i nawiązać jeszcze walkę z „Pasami”.

Niestety, najwięcej kontrowersyjnych decyzji podjął sędzia Tomasz Musiał w hicie 27. kolejki pomiędzy Lechem Poznań, a Jagiellonią Białystok. Tak to już jednak jest, że im wyższa stawka spotkania i szybsze tempo rozgrywania akcji, tym trudniej prawidłowo ocenić wszystkie zdarzenia. Najpierw sędzia nie uznał wyrównującego gola Mario Situma, kiedy to Chorwat wbił piłkę do bramki po ogromnym zamieszaniu w polu bramkowym. Wydaje się jednak, że nie ma podstaw do zakwestionowania tej decyzji, gdyż zawodnik „Kolejorza” pomógł sobie w tej sytuacji ręką.

Kolejną sporną sytuacją było starcie Nikoli Vujadinovicia i Arvydasa Novikovasa. Wydaje się, że w tej sytuacji sędzia popełnił błąd, a Jagielloni należał się rzut karny, gdyż obrońca Lecha wprawdzie trafił najpierw w piłkę, ale potem kopnął przeciwnika. Niedługo później arbiter podyktował rzut karny dla drużyny z Poznania po tym jak wstrzelona przez Darko Jevticia piłka trafiła w rękę Gutiego. Tu jednak sędzia z pewnością zdoła wytłumaczyć, dlaczego podjął taką decyzję. Obrońca gości powiększył bowiem obrys ciała.

To tylko najistotniejsze decyzje, które miały znaczący wpływ na wyniki meczów ostatniej serii. Kontrowersji zawsze jest w końcu co niemiara, a ilu kibiców, tyle zdań. Miejmy nadzieję, że w nadchodzącej 28. kolejce o wynikach będzie decydowała wyłącznie postawa zawodników, nie zaś rozstrzygnięcia arbitrów.