15060211_1285709134782738_638952791_o-png

„Jesteśmy rozwaleni, to jest dramat” – Górnik tragiczny? To mało powiedziane

Co za sobota. Manchester Utd – Arsenal, Borussia – Bayern, Atletico – Real. Do tego o 15.30 crème de la crème: Górnik Łęczna – Ruch Chorzów. Dlaczego taki hit odbył się o takiej, a nie innej godzinie? Chodzą słuchy, że to ukłon w stronę kibiców z Dalekiego Wschodu.

Co można powiedzieć o Górniku Łęczna? Popularna okładka „Faktu” z 2006 roku nie oddaje tragizmu sytuacji. Łęcznianie powinni wydać książkę pod tytułem: „Jak nie należy wchodzić w mecz”. Grzegorz Bonin w przerwie meczu powiedział: „jesteśmy rozwaleni, to jest dramat”. Kiedy realizator chwilę wcześniej pokazał bramkarza Ruchu, Wojciech Jagoda powiedział, że to miło z jego strony, bo można było nie wiedzieć, jak ten golkiper wygląda. Kamil Kosowski w studiu stwierdził, że „zawodnicy Górnika nie wyglądają jak paczka kolegów, tylko jak znajomi z pracy, którzy chcą tylko odbębnić swoją robotę”. Trudno się nie zgodzić – zero złości po straconych bramkach, tylko spuszczone głowy, zero wzajemnej motywacji, nawet ze strony trenera Rybarskiego – a umówmy się, gdzie jak gdzie, ale na stadionie w Lublinie byśmy to usłyszeli – wszyscy przecież doskonale znamy legendarny „doping” na tym obiekcie.

Kiedy poznaliśmy składy,  na oficjalnym fanpage’u zespołu z Lubelszczyzny kibice Górnika nie mogli się nadziwić, co w wyjściowej jedenastce robi Aleksander Komor – zawodnik, który z Wisłą Płock grał tak tragicznie, że został zmieniony jeszcze przed przerwą. Nie najlepiej zaczął też dzisiaj – 10. minuta, prawy obrońca dał się ograć jak dziecko Łukaszowi Monecie, ten świetnie wrzucił w pole karne, a gola strzałem głową zdobył zawodnik, który ma niewiele ponad 170 cm wzrostu, czyli Piotr Ćwielong. Niby było przy nim dwóch obrońców ze wzrostem +180, jednak nie zrobili oni nic, żeby przeszkodzić piłkarzowi Niebieskich strzelić gola. Na drugie trafienie nie czekaliśmy nawet 10 minut – padła bramka bardzo podobna do tej, którą Polska młodzieżówka strzeliła w meczu z Niemcami. Strzelcem Pazio, który dość niespodziewanie wyszedł od pierwszej minuty.

Czy gra Górnika zmieniła się w drugiej połowie? Nie, nic z tych rzeczy. W 60. minucie czerwoną kartkę otrzymał Radosław Pruchnik, który powalił wychodzącego sam na sam Lipskiego. Niecałą minutę później bramkę na 3:0 zdobył Jarosław Niezgoda. Wynik meczu ustalił niecałe 20 minut później Jakub Arak, który wszedł na boisko… 30 sekund wcześniej.

Strzały celne Górnika? 1. Słownie – j e d e n. Groźny? A skądże. Czy Ruch zagrał dobre spotkanie? Można mieć wątpliwości, nawet komentatorzy określili jego grę jako przeciętną. Łęcznianie nie postawili jednak jakichkolwiek warunków – jeśli w ich miejsce wstawilibyśmy dowolną drużynę z głubczyckiej B-klasy, np. taki LKS Babice, zobaczylibyśmy taką samą jakość piłkarską. Widzielibyśmy jednak coś, czego nie widzieliśmy u Górnika – walkę i zaangażowanie.