Mateusz Szczepaniak

Jedenastka najlepszych zimowych transferów Ekstraklasy

BRAMKARZ: Thomas Dahne (Wisła Płock)

Wejście do ligi miał fatalne. W meczu z Górnikiem Zabrze zawalił dwa gole, a kibice Wisły cieszyli się, że na tym poprzestał. Po tak kompromitującym występie Jerzy Brzęczek nie posadził jednak Niemca na ławce, a 24-latek zaczął powoli spłacać dosyć mocno zaciągnięty kredyt zaufania. Do czołówki ligi mu jeszcze daleko, jednak coś musi potrafić skoro Seweryn Kiełpin wstał z ławki dopiero, gdy były bramkarz HJK złapał uraz.

OBROŃCY

Jakub Czerwiński (Piast Gliwice)

W Legii grał niewiele, więc naturalnym ruchem było przejście do słabszego klubu w celu odbudowania się. Dzisiaj można powiedzieć, że przejście do Piasta było dobrym wyborem. Jest pewnym punktem gliwickiej defensywy, a sam Piast pod wodzą Waldemara Fornalika wygrzebał się ze strefy spadkowej. Duża w tym zasługa choćby Czerwińskiego, a kierowana przez niego defensywa straciła ledwie dwa gole i to całkiem dawno, bo na inaugurację rundy z Jagiellonią. Kto by się spodziewał takiego obrotu spraw po odejściu Herberta?

Piotr Malarczyk (Korona Kielce)

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Po nieudanym podbiciu Anglii oraz Krakowa można powiedzieć, że Kielce dla Malarczyka są przeznaczone. Wprawdzie daleko mu do formy, którą prezentował przed wyjazdem do Ipswich, jednak gdzie ma się odbudować jak nie u siebie? Początek rundy przesiedział na ławce, jednak gdy z niej już wstał, miejsca w składzie nie oddał. Inna sprawa, że gdy odchodził z Kielc klub funkcjonował na wariackich papierach, gdzie celem było utrzymanie się w lidze, a teraz zespół ma perspektywy nawet na grę w europejskich pucharach i dzisiaj mało kogo to dziwi. To pokazuje, że powrót do Kielc wcale nie musi być dla Malarczyka zsyłką.

William Remy (Legia Warszawa)

Mogło być Crystal Palace, jest Legia Warszawa. Jak przewrotna może być kariera piłkarza pokazuje przypadek Francuza, który z wyróżniającego się obrońcy Montpellier, w rok stał się tam zupełnie niepotrzebny i dzięki temu przychylnym okiem spojrzał na ofertę Legii. Od pierwszego meczu widać było, że w lidze francuskiej nie grał za piękne oczy. Poza siłą, wyróżnia się też rozegraniem piłki, co w naszych warunkach jest mocnym atutem. Już na dzień dobry stał się po prostu lepszy niż ligowi wyjadacze z Michałem Pazdanem na czele. Jeśli jednak chce wpisać do CV mistrzostwo kraju, musi grać jeszcze lepiej, zwłaszcza że tytuł pomógł by mu wypromować się do lepszej ligi, co na pewno było zamiarem Francuza, gdy zawitał na Łazienkowską.

Paweł Bochniewicz (Górnik Zabrze)

Powrót do Polski bez wątpienia nie był dla niego łatwą decyzją, jednak jeśli chciał grać, to nie miał wyjścia. Na razie nie ma czego żałować, ponieważ gra wszystko od deski do deski. Mimo że zabrzańska defensywa szczelnością nie grzeszy, to 22-latek nabiera doświadczenia, którego w Udine zebrać nie mógł. Jeśli jednak zabrzanie poprawią grę w defensywie i awansują do europejskich pucharów, być może Bochniewicz dostanie w Udinese jeszcze jedną szansę.

POMOCNICY

Andrij Bohdanow (Arka Gdynia)

28-latek przybył do Gdyni w celu poukładania środka pola „Arkowców” i można powiedzieć, że na razie Ukrainiec spełnia pokładane w nim nadzieje. Swoją agresją i nieustępliwością w grze idealnie wpasował się do układanki Leszka Ojrzyńskiego. Drużyna z Gdyni wprawdzie formą nie zachwyca, jednak kto wie czy bez Bohdanowa Arka miałaby jeszcze szansę gry w grupie mistrzowskiej.

Tomasz Jodłowiec (Piast Gliwice)

Ćwierćfinalista EURO 2016 od zakończenia tego turnieju przeżywał zapaść zarówno na boisku, jak i poza nim. Tą zapaść zatrzymał dopiero Waldemar Fornalik. Wypożyczenie 49-krotnego reprezentanta Polski do Piasta było świetnym posunięciem zarówno dla zawodnika, jak i klubu. Jodłowiec poukładał bardzo chaotyczny jesienią środek pola, a młody Patryk Dziczek, który stracił miejsce na rzecz 32-latka może się wiele od niego nauczyć.

Tom Hateley (Piast Gliwice)

Ustabilizowany środek pola w Piaście Gliwice to nie tylko zasługa Tomasza Jodłowca. Bardzo solidnie ze swoich zadań wywiązuje się też Hateley. Mimo półrocznego rozbratu z piłką Anglik z marszu wskoczył do pierwszej „jedenastki” gliwiczan i nic wskazuje na to, by mógł te miejsce stracić. Trudno się temu dziwić, skoro Piast, odliczywszy walkowera z Górnikiem, na wiosnę przegrał tylko raz.

NAPASTNICY

Roman Bezjak (Jagiellonia Białystok)

Słoweniec jak na razie dla „Jagi” zdobył dwa gole, jednak ta statystyka nie jest wskaźnikiem potencjału tego gracza. 28-latek stwarza dla drużyny wiele okazji do zdobycia gola, jednak jak na razie niewiele z nich wykorzystuje. Patrząc jednak na rosnącą formę tego zawodnika, można się spodziewać, że jeszcze nieraz wpisze się na listę strzelców.

Jakub Mareš (Zagłębie Lubin)

Kolejny zawodnik, który mógłby być troszeczkę skuteczniejszy. Patrząc jednak na to, kogo Czech miał zastąpić w Lubinie, nie można oczekiwać 16 goli w rundzie, tak jak zrobił to jego poprzednik. Jeśli ktoś jednak ma wyprowadzić Zagłębie z marazmu i wprowadzić lubinian do grupy mistrzowskiej, to w pierwszej kolejności nasuwa się nazwisko 31-latka.

Mateusz Szczepaniak (Piast Gliwice)

Kolejny zawodnik, który postanowił się odbudować właśnie w Gliwicach. Rundę jesienną 27-letni napastnik najchętniej wymazałby z pamięci. Nie strzelił dla Cracovii choćby jednego gola i po takiej rundzie Michał Probierz nie widział go w swojej drużynie. W zespole Waldemara Fornalika Szczepaniak jednak się odbudował, a jego 3 gole pozwalają przybliżyć gliwiczan do celu, jakim jest utrzymanie się w lidze.