staty_wisla_wisla

Dreszczowiec w Płocku, Wisła Kraków wygrywa na wyjeździe!

Zwycięstwo w ostatniej minucie, rzut karny i 5 bramek. Pierwsze od 10 lat spotkanie pomiędzy Wisła Kraków i Wisłą Płock nie mogło nudzić!

Obie mierzące się Wisły od pierwszych minut pokazały, że ich pierwszy od 10 lat mecz będzie ciekawy. Dynamicznie rozpoczęli gospodarze, jednak ich akcję nieczysto przerwał boczny obrońca gości Boban Jović, który za to wejście ukarany został żółtą kartką. Kilka minut później dobrą akcję ofensywną Wisły Kraków poprowadził Patryk Małecki, jednak ostatecznie Zdeněk Ondrášek kopnął piłkę obok bramki.

Mecz wydawał się dosyć wyrównany do 12 minuty, kiedy Biała Gwiazda przejęła piłkę i po dobrej wymianie wyszła na prowadzenie za sprawą Mateusza Zachary. Szybko zdobyta bramka dodała animuszu gościom z Krakowa, którzy mocno naciskali defensywę gospodarzy w kolejnych minutach. W 20 minucie goście mieli szansę z rzutu wolnego, Adam Mójta trafił jednak w mur, a chwilę później wyautował piłkę.

W kilku kolejnych minutach Nafciarze mieli nieco więcej swobody na boisku, nie potrafili jednak żadnej z akcji przekuć na bramkę. W 28 minucie akcję gospodarzy brutalnie przerwał Adam Mójta. Z rzutu wolnego dośrodkował Dominik Furman, gospodarze utrzymali się wprawdzie przy piłce, jednak nie stworzyli poważnego zagrożenia.

34 minuta przyniosła rzutu rożny dla Białej Gwiazdy. Świetnie w pole karne piłkę dograł Boban Jović, a Richard Guzmics skierował ją głową do bramki. Gol był o tyle zaskakujący, że w dotychczasowych spotkaniach, a nawet wcześniej w czasie tego meczu, Wisła Kraków była bardzo nieskuteczna w wykonywaniu rzutów rożnych. Zaledwie 2 minuty później gospodarze przeprowadzili 2 dobre akcje. Za pierwszym razem piłkę niemal z linii bramkowej wybił wyjątkowo aktywny w tym meczu Jović, a chwilę później mocny strzał Josego Kante obronił Miśkiewicz. Wydawać by się mogło, że 2 stracone bramki podetną skrzydła Nafciarzom, jednak do końca pierwszej połowy gracze ofensywni z Płocka mocno dali się we znaki defensywie gości.I chociaż bramki nie zdobyli, pokazali, że nie zamierzają się jeszcze poddawać.

Druga połowa nie mogła zacząć się lepiej dla gospodarzy. Już 3 minuty po gwizdku Adam Mójta doprowadził do rzutu karnego, który na gola kontaktowego pewnie zamienił Dominik Furman. Pomimo obiecującego początku druga połowa nie przyniosła znaczącej poprawy gry gospodarzy, mieli oni wprawdzie kilka dobrych akcji, jednak zawsze górą byli obrońcy z Krakowa. Niezbyt dobra postawa Nafciarzy uśpiła najwyraźniej czujność piłkarzy Białej Gwiazdy, co w 69 minucie doprowadziło do wyrównaniu stanu gry. Roztrwonienie przewagi z pierwszej połowy wyraźnie odbiło się na grze Wisły Kraków. Krakowianie starali się sklejać dobre akcje, w ich grze wyraźnie widać było jednak zdenerwowanie. W 78 minucie niewiele brakło, aby Wisła Płock objęła prowadzenie. Z rzutu rożnego świetnie piłkę wyłożył Arkadiuszowi Recy Dominik Furman. Napastnik gospodarzy uderzył jednak obok bramki. Na zastój, który zapanował na boisku, zareagowali menadżerowie obu zespołów, przeprowadzając zmiany.

Kiedy już wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, w doliczonym czasie gry bramkę dającą ostateczne zwycięstwo przyjezdnym strzelił Patryk Małecki. Kilka chwil później Paweł Raczkowski zakończył niezwykle emocjonujący mecz w Płocku.