Dlaczego Komisja Ligi nie pozwoliła dokończyć meczu Piasta z Górnikiem?

W sobotę byliśmy świadkami zdarzeń, których nie chcieliśmy już widzieć w tej lidze. Podczas małych derbów Górnego Śląska doszło do dosyć niecodziennych sytuacji. Kibice Piasta, po spaleniu przez fanatyków Górnika flagi należącej do gliwiczan, nie wytrzymali. Najpierw wyważyli ogrodzenie, później jeden z nich wybiegł na murawę. Na boisku pojawiły się kordony policji uzbrojone z ciężki sprzęt, pojawiła się też kawaleria na koniach i funkcjonariusze z psami. Sędzia nie odważył się doprowadzić spotkania do końca i tym samym mecz został przerwany.

Brak ogrodzenia w meczu na takim poziomie między dwoma zwaśnionymi grupami kibicowskimi byłby zbyt niebezpieczny. Niespełna 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry prowadzenie utrzymywali gospodarze po bramce Szczepaniaka, te trzy ważne punkty na pewno pomogłyby w walce o utrzymanie gliwiczanom, jednak… fani Piasta mieli inne priorytety. Meczu nie wznowiono, a decyzję zostawiono komisji… i tutaj pojawił się kolejny problem i kontrowersja. Uznano, że to klub z Gliwic zawinił przy zabezpieczeniu imprezy masowej i ukarano go walkowerem. O ile ta część decyzji wydawałaby się logiczna, to jednak druga już niekoniecznie. Postanowiono odebrać też punkty Górnikowi… czemu? Tego nikt nie wie! Czym zawinił w tym przypadku klub z Zabrza? I najważniejsze pytanie, dlaczego za wybryki na trybunach gospodarzy mają odpowiadać wynikiem sportowym piłkarze gości?

Kontrowersji dodaje to, że w sławetnej komisji zgromadzeni są prawnicy z Poznania i Warszawy, w tym jeden, wiceprzewodniczący owej komisji – Robert Bartczak – również członek Rady Nadzorczej Legii Warszawa Sekcji Koszykówki. Ciężko zarzucić specjaliście w swojej dziedzinie stronniczość, ale taka informacja podana na Twitterze przez Pawła Czado wprowadziła sporo zamieszania i domysłów w mediach społecznościowych. Taka osoba może dbać o interes swojej drużyny, z którą nie jest związany tylko kibicowsko, ale jest po prostu jej pracownikiem. To sugerują przede wszystkim kibice Górnika. Teraz należy sobie zadać pytanie – gdy każdy wie, że taka osoba zasiada w komisji i może przez taką decyzję włożyć się kij w mrowisko, dlaczego więc zdecydowano się na podjęcie takiego rozstrzygnięcia, które mówiąc szczerze – jest absurdalne?

Wyjścia w tej sytuacji były dwa, sugerując się podobnymi decyzjami w tego typy sytuacjach z przeszłości podejmowanymi przez tą samą komisję, punkty powinien stracić Piast, natomiast trzy oczka zyskałby wtedy Górnik. Tak było np. po meczu Legia – Jagiellonia przed czterema laty, kiedy to Legię ukarano walkowerem. Jednak tym razem komisja chciała by było o niej głośniej. Drugą opcją, zdecydowanie najbardziej prosportową byłoby dokończenie tego meczu w innym terminie. Tutaj jednak wchodzimy w kompetencje organizatora rozgrywek i właścicieli praw telewizyjnych, którzy musieli by na to wyrazić zgodę, a takiej by nie wyrazili ze względów finansowych.

To niestety jest chore, jeśli chciano na siłę by Górnik stracił punkty, to on by te punkty stracił dokańczając mecz z Piastem. Czy zorganizować taki mecz byłoby ciężko? Zdecydowani nie… w poniedziałek czy wtorek oba zespoły mogłyby się spotkać bez udziału publiczności nawet w samo południe. Dojazd ze stadionu w Zabrzu na Okrzei to jest 15 minut jazdy. Wtedy by „odfajkowano” temat, wynik byłby klarowny, a komisja byłaby chwalona za działania prosportowe. Zamiast tego przypisano im łatkę stronniczości, by chronić Legię, by chronić Lecha. Na dobrą sprawę tą decyzją wyeliminowano Górnika z walki o mistrzostwo. Był to trochę godzący w ducha sportu czyn, za który zespół z Zabrza totalnie nie powinien odpowiadać. Komisji Ligi zarzuca się przy okazji brak zrozumienia sportu, zasiadający tam panowie patrzą na polską piłkę zbyt teoretycznie, tylko przez pryzmat prawa, które sami w tej sytuacji wymyślili. Gdzie tutaj pasja i zrozumienie dla sportowców?

Czy byłoby ciężko zorganizować ten mecz ze strony podmiotu zarządzającego rozgrywkami? Oczywiście, że nie, natomiast tutaj zagrał dodatkowy czynnik, ten finansowy. Nie od dzisiaj wiadomo, że spółka, która zarządza Ekstraklasą sfokusowana jest tylko na wynik finansowy, na słupki wzrostowe frekwencji, na wzrost finansowania ligi poprzez zewnętrzne podmioty. Duch sportu totalnie nie jest ważny, decyzja o dograniu meczu wiązałaby się z naciskami ze strony Canal+ i słusznością zaangażowania dziennikarzy i ludzi związanych z realizacją całej otoczki meczowej spotkania, które trwałoby 10 minut, dodatkowo generowałoby to wyższe koszty dla Ekstraklasa SA związane z wynajęciem wozów transmisyjnych (+wozu VAR, a co za tym sędziów).

Prawda jest taka, że ostatnie zdarzenia w tej lidze zniechęcają przede wszystkim kibiców, którzy w ostatnim czasie ze sporą niechęcią (także przez pogodę) myślą o spędzeniu czasu na stadionie podczas spotkania ligowego. Działania krótkowzroczne wyroczni ligowej jaką jest wspomniana komisja, zabijają futbol w tym kraju i pogłębiają kryzys w jaki wpadła nasza piłka ligowa w ostatnim czasie.