pogon terma

Destrukcja, deklasacja, degradacja

W ostatnim sobotnim spotkaniu 5. kolejki LOTTO Ekstraklasy Pogoń Szczecin wygrała na własnym stadionie z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza 5:0. Dla Portowców strzelali Mateusz Matras, Ricardo Nunes, Kamil Drygas i dwukrotnie Rafał Murawski. Było to pierwsze zwycięstwo Pogoni w tym sezonie.

Mecz rozpoczął się bardzo żywiołowo. Obydwie ekipy od razu poderwały się do ataku i nie myślały, by 90 minut przetrwać oblężenie na własnej połowie. Bardzo aktywnie po stronie Portowców w akcjach ofensywnych uczestniczyli między innymi Spas Delev, Seiya Kitano czy Kamil Drygas, natomiast odpowiadać próbowali między innymi Bartłomiej Babiarz oraz Patryk Misak. W 19. minucie padł pierwszy gol dla gospodarzy. Adam Gyurcso posłał bardzo ładną piłkę w pole karne, tam Mateusz Matras urwał się Kornelowi Osyrze i niepilnowany pewnie skierował piłkę do siatki obok bezradnego Dariusza Treli. Po chwili Termalica była bliska wyrównania, ale Vladislavs Gutkovskis nie potrafił dobrze uderzyć głową po dośrodkowaniu Daliora Plevy. Gdy powoli zarysowywała się przewaga Pogoni, niespodziewanie Termalica zmarnowała chyba najlepszą dla siebie okazję w tym spotkaniu. Babiarz fenomenalnie zagrał do łotewskiego napastnika, ten miał przed sobą jedynie Dawida Kudłę, ale nie wykorzystał tej szansy i oddał niecelny strzał obok bramki. W 33. minucie mało brakowało, by Artem Putiwcew nie wpakował piłki do własnej bramki. Zadziało się to po dośrodkowaniu Spasa Deleva, kiedy to ukraiński obrońca próbował wybijać piłkę „szczupakiem”. Przy tej ofiarnej interwencji niestety ucierpiał i musiał opuścić boisko. Rozgrywający dobre zawody Miska mógł w 39. minucie zapisać sobie asystę przy trafieniu Mateusza Kupczaka, gdyby ten celniej uderzył głową w kierunku bramki strzeżonej przez Dawida Kudłę. Chwilę przed końcem pierwszej połowy analogiczna sytuacja, ale niespełnionym strzelcem okazał się być Gutkovskis.

Na początku drugiej połowy Pogoń Szczecin podwyższyła swoje prowadzenie na dwubramkowe. Zaczęło się od podania Kitano, Japończyk zagrał do Deleva, Bułgar wypatrzył Rafała Murawskiego, zaś kapitan Portowców dopełnił jedynie formalności, pewnie umieszczając piłkę w siatce. Po tej akcji tempo meczu nieco przygasło – i słusznie, ponieważ podopieczni Kazimierza Moskala kontrolowali przebieg meczu i nie pozwalali Termalice na zbyt wiele w tym spotkaniu. Na kolejną ciekawą sytuację, w dodatku zamienioną na gola, przyszło nam czekać blisko pół godziny. Wrzutka wprowadzonego w przerwie Ricardo Nunesa zamieniła się na gola po tym, jak nikt nie zdołał do niej dojść. Dariusz Trela nie połapał się i może mieć sobie za złe, że tej piłki nie udało mu się wybronić. Po chwili rywali dobił Kamil Drygas. Wykorzystując atuty szybkościowe Nunesa, podłączył się pod akcję ofensywną i po wymianie kilku podań były zawodnik Zawiszy Bydgoszcz uderzył z pierwszej piłki, nie pozostawiając cienia szansy sympatykom Słoni. Pomimo utraty czterech bramek Termalica nie cofnęła się i dalej próbowała odrabiać straty. W 82. minucie na strzał z rzutu wolnego z blisko 30 metrów zdecydował się Misak, ale piłka zatrzymała się na słupku. Gdy wydawało się, że jest już po meczu i obydwie ekipy pogodziły się z dotychczasowy wynikiem, do głosu po raz drugi postanowił dojść Murawski. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wybił Trela, ale piłkę przejął kapitan Portowców i wolejem zakończył ten spektakl.