POGWIS

Dać nadzieję kibicom. Pogoń podejmuje Wisłę Kraków

Po siermiężnych spotkaniach reprezentacji znów możemy delektować się naszą Ekstraklasą. W niedzielę o 15 w Szczecinie zmierzą się tamtejsza Pogoń i Wisła Kraków. Obie te drużyny chcą coś udowodnić swoim kibicom. 

Portowcy na pewno nie mogą narzekać na liczbę zdobytych punktów. 3 oczka po dwóch kolejkach ze zdobywcą Pucharu Polski i brązowym medalistą ligi są co najmniej przyzwoitym wynikiem. Czymś dobrym nie wydaje się być gra. Ta przypomina tą z końcówki zeszłego sezonu, gdy spotkania Pogoni były równe z wbijaniem sobie drzazgi w oko. Teraz może nie jest aż tak źle, ale brak polotu w ofensywie i wyczekiwanie na błąd rywala raczej nie zachwyca. A właściwie to i jest średnio skuteczne. 

O ile w Krakowie szczecinianie ulegli Pasom, tak już w Gliwicach odnieśli zwycięstwo. Czy było to podyktowane dobrą grą? Nie. Czy więc przeważył plan taktyczny Kosty Runjaicia? Też raczej nie. Co więc zdecydowało o wygranej? A no zwykły łut szczęścia. Piast tworzył sporo sytuacji, a te były zwyczajnie marnowane. Do tego mecz w eliminacjach do Ligi Europy, który wiadomo jak oddziałuje na nasze ekipy, co pewnie dołożyło swój kamyczek do czystego konta Portowców.  

Dlatego pierwsze niedzielne spotkanie może przyprawić o kolejne łzy bólu płynące z naszych oczu. Jest to o tyle prawdopodobne, że do Szczecina przyjeżdża Biała Gwiazda wciąż szukająca stabilności. Ta pomimo wielu jakościowych zawodników, nadal może narzekać na swoją defensywę, a i również wysuniętą ofensywę. Wystarczy sobie przypomnieć mecz ze Śląskiem przegrany 3:1. Wszystkie trzy bramki zawalili dwaj stoperzy wraz z bramkarzem. Do tego patelnię na 2:1 miał Fastos Beqiraj, ale co zrobił to nadal nikt nie wie. 

Nadzieją dla Wiślaków mogą być nowe nabytki, szczególnie przy braku Kuby Błaszczykowskiego. Yaw Yeboah już podbił serca krakowskich kibiców, a Savić zaczął mieć swoje przebłyski przed zejściem z boiska. Orzeźwieniem może być też wystawienie Abramowicza od pierwszej minuty, o czym mówi się coraz głośniej po bramce w sparingu ze Stalą Mielec. Na ten moment to właśnie skrzydłowi obu drużyn wydają się być jedyną nadzieją na przyjemne dla oka widowisko. Przecież Michał Kucharczyk potrafił zrobić przynajmniej przysłowiowy szum grając w barwach Legii. Oby obaj szkoleniowcy pozytywnie nas zaskoczyli, a w ich ślad poszli piłkarze. Kolejny mecz pokroju Warty z Piastem, raczej nie wyjdzie polskim kibicom na zdrowie.