bac030679a889

Cracovia czekała 4395 dni i jeszcze trochę poczeka

Legia w tym sezonie jest jak typowa ciocia, która przy wyjściu z domu ubiera się w najlepsze ubrania żeby pokazać się z tej najbardziej korzystnej strony. Tak samo prezentuje się Legia w meczach z daleka od Łazienkowskiej.

Legioniści po nieco wstydliwej postawie w meczu Koroną znów na wyjazd ubrała się bardzo elegancko. Trener Magiera wystawił najmocniejszy możliwy skład, a po piłkarzach Mistrza Polski widać było od początku jak naładowani są na wygraną w tym meczu. Świetnie oglądało się Dominika Nagy`ego, który mądrymi decyzjami co chwila dawał zespołowi przewagę w ataku. Sam też otworzył wynik meczu po kapitalnym podaniu Thibaulta Moulina.

Legia zresztą w tym meczu świetnie otwierała obie połowy, drugą nawet lepiej co pokazał gol Necida. Czech wreszcie pokazał potencjał o jakim mówili włodarze Legii w momencie pozyskiwania go i po krótkim dryblingu w polu karnym precyzyjnym strzałem pokonał Sandomierskiego. Problemem Legionistów w tym meczu na pewno była postawa po zdobytych bramkach. Zarówno w pierwszej jak i w drugiej połowie podopieczni Jacka Magiery mocno się cofali dając rywalom szansę na szukanie swoich okazji. Cracovia z tego bardzo ochoczo korzystała, jednak wykorzystać zdołała tylko tuż przed przerwą. Pomógł w tym trochę Artur Jędrzejczyk prezentując niezłe umiejętności siatkarskie we własnym polu karnym.

Co czeka oba zespoły w rundzie finałowej? Cracovia przez tę porażkę zagra u siebie tylko trzy mecze i głównym zadaniem trenera Zielińskiego „na już” jest znalezienie sposobu na skuteczne punktowanie z dala od Krakowa. Legia znajduje się w dosyć komfortowej sytuacji w perspektywie walki o Mistrzostwo. Zarówno z Lechią jak i Lechem zagrają u siebie, wyzwaniem może być wyjazd do lidera z Białegostoku. Obaj trenerzy zgodnie jednak podkreślali: jeśli ich zespoły zachowują intensywność z dzisiejszego meczu to są spokojni o wyniki w fazie finałowej.