statystykiLEGIA

Bezdyskusyjne zwycięstwo. Legia bez problemów pokonuje Koronę i zachowuje kontakt z Lechią

Lechia Gdańsk wygrała kolejny mecz, dzięki czemu przed sobotnimi spotkaniami uciekła Legii na 8 punktów. Warszawianie czuli więc niemałe ciśnienie, by dzisiejszy mecz wygrać i zachować kontakt z Lechią przed ich bezpośrednim starciem (w następnej kolejce). Podopieczni trenera Sa Pinto swoje zadanie wykonali wzorowo.

Do stolicy Polski przyjechała nie byle jaka drużyna, bo Korona Kielce, która cichaczem wspięła się na wysokie miejsca tabeli (kielczanie do Legii tracili przed tą kolejką jeden punkt). Starcie powinno być też o tyle trudne dla Legionistów, bo Korona w czterech ostatnich meczach w Warszawie tylko raz wracała do domu bez punktu. Podopieczni Gino Lettieriego przystępowali do „meczu kolejki” podbudowani serią trzech zwycięstw z rzędu. Brzmi jak ciężka przeprawa? Brzmi. Czy taka była? No niekoniecznie.

Najlepiej odzwierciedla to wynik. 3:0. Legia co prawda nie dominowała aż tak, nie kazała kielczanom okopywać się we własnym polu karnym, lecz była do bólu wyrachowana. Mistrzowie Polski nie pozwolili swoim rywalom w ofensywie praktycznie na nic. Strzelanie rozpoczęło się w 7. minucie – dośrodkowanie Kuchego z prawej strony, w polu karnym przeszkodzili sobie Nagy z Cafu, przez co… wyszła asysta tego pierwszego przy golu Portugalczyka.

Tuż przed przerwą Węgier zaliczył asystę numer dwa przy trafieniu Michała Kucharczyka. Jeśli konieczność odrobienia dwóch bramek w Warszawie brzmi ciężko, to jak ciężko brzmi konieczność odrobienia dwóch bramek w Warszawie grając w dziesięciu? Na początku drugiej połowy sędzia Musiał wyrzucił z boiska Marqueza, który skosił wychodzącego sam na sam Kucharczyka.

W końcówce spotkania swoją pierwszą bramkę w tym sezonie strzeliła nadzieja Legii na wielomilionowy transfer, czyli Sebastian Szymański, który ustalił wynik meczu.