pogsla

Od Radomia po Szczecin, czyli niedziela z polską piłką

Czas na niedzielę z Ekstraklasą! Przed nami trzy starcia, oby obfite w bramki i emocje. Czy Radomiak w końcu zwycięży? Czy Lech po dwóch remisach wyjdzie na prostą? Czy Pogoń na swoim terenie pokona porozbijany Śląsk? Odpowiedź na te i na inne pytania poznamy wkrótce, a teraz zapraszamy do krótkiej zapowiedzi.

Radomiak Radom -Stal Mielec godz. 12:30

Oba zespoły w poprzednim meczu nie zachwyciły i nie strzeliły bramki. Mimo tego udało im się zremisować, ale nie tego oczekuje się zarówno w Radomiu, jak i Mielcu. Gospodarze licząc wszystkie starcia, nie potrafią wygrać od ośmiu spotkań. Ba, w XXI wieku z ich dzisiejszymi przeciwnikami nie zdołali zwyciężyć. Każde kolejne niepowodzenie będzie sprawiać, że presja nieustannie będzie rosnąć, dlatego to dobra okazja na przełamanie. Sytuacja u gości jest troszkę lepsza, jednak do poprawy zdecydowanie jest styl i gra. Przed Adamem Majewskim nie lada wyzwanie. Poukładać klocki na nowo, po odejściu Hamulicia. Czy Sappinen wypełni lukę? Stal by tego chciała, ale jak zwykle czas pokaże, czy to był dobry ruch.

Lech Poznań – Miedź Legnica godz. 15

Kibice przy Bułgarskiej mogą mieć lekkie powody do niepokoju. Ich ulubieńcy zaliczyli falstart, notując dwa remisy z teoretycznie słabszymi drużynami, gdzie komplet wydawał się być formalnością. Piłka niestety płata różne figle i potrafi być brutalna. Brutalna też jest nieskuteczność Kolejorza. Co szósty strzał celny zamieniają na bramkę. Nie pociesza fakt, że filary w postaci Ishaka czy Amarala nie stanowią o sile i znów mierzą się z problemami. Jeśli Lech chce walczyć o podium i uniknąć kompromitacji w postaci braku pucharów, to muszą jak najszybciej wybudzić się z letargu i co najważniejsze wygrywać. Lepszej okazji do powrotu na zwycięskie tory niż domowa potyczka z Miedzią nie będzie, bo rywale nie stoją w miejscu. Co do Miedzi, to warto pochwalić ich za zadziorność i waleczność. Widać, że nowo sprowadzeni zawodnicy są wartością dodaną w drużynie i to sprawia, że wizja utrzymania nie musi być tak trudna do realizacji. Dla gości każdy punkt jest na wagę złota i w Poznaniu postarają się by po raz drugi w przeciągu tygodnia spłatać Lechowi psikusa.

Pogoń Szczecin – Śląsk Wrocław godz. 17:30

Portowcy po rollercoasterze w Łodzi przed własną publicznością postarają się o komplet punktów. Niedosyt w Pogoni jest duży i piłkarze postarają się by pokazać sportową złość na boisku. Argumenty są po ich stronie, ale to co na papierze, to jedno, a co na boisku, to drugie. Trener Gustafsson ma niemały ból głowy , bo nie dość, że jego obrona jest dziurawa  („na zero” z tyłu gospodarze czekają od 28 sierpnia ), to jeszcze będzie musiała radzić sobie bez Konstantinosa Triantafyllopoulosa. Do zdrowia wraca Linus Wahlqvist, ale w wyjściowym składzie raczej go nie zobaczymy. U boku Zecha wystąpi prawdopodobnie Mariusz Malec. Oby poskładane klocki dały efekt w postaci wygranej. Śląsk w Szczecinie nie wygrał od ponad sześciu lat. Po fatalnym starciu z Zagłębiem sytuacja we Wrocławiu nie jest kolorowa. Nad strefą spadkową mają tylko cztery oczka zapasu, a w ostatnich trzech ligowych starciach nie potrafili strzelić choćby bramki. Razi gra w obronie i defensywie. Jeśli Śląsk chce uniknąć niepotrzebnych nerwów, to muszą zacząć nie tylko punktować, ale przede wszystkim strzelać. Dziś wyzwanie z gatunku ciężkich, ale gdzie się nie przełamać i podbudować jak nie na trudnym terenie w Szczecinie?! U siebie udało się Pogoni utrzeć nosa, zresztą potrafili postawić się czy to Lechowi, czy liderowi Ekstraklasy, co pokazuję, że potencjał jest. Nie pozostaje nic innego jak przekuć piłkarskie argumenty na boisko. Oby niedziela była obfita w gole i emocje jeśli chodzi o ekstraklasowe podwórko.