statystyki

Korona lepsza od Arki!

Korona przez większość meczu niemal miażdżyła gości z Gdyni, co tym razem przełożyło się na wynik. Arka zerwała się w końcówce spotkania, ale starczyło to tylko na jednego gola. Korona wygrała 2:1 i jest już tylko punkt za Lechem.

Zawodnicy Zbigniewa Smółki od początku spotkania nie radzili sobie najlepiej, nie potrafili utrzymać się przy piłce, a ich nieporadność starali się wykorzystać rywale. Korona dopięła swego w 16. minucie, kiedy po kilku nieudanych akcjach w końcu otworzyła wynik. Żubrowski uderzył z dystansu,  Steinbors odbił piłkę, do której dopadł Elia Soriano. Włoch powrócił do wyjściowego składu w miejsce chwalonego przez Lettieriego za ostatnie występy Macieja Górskiego i odpłacił się za zaufanie trzecim golem w sezonie.

Arka starała się odgryźć Koronie, ale robiła to niezbyt poradnie. Jedynie strzał Zbozienia w 31. minucie mocniej zagroził bramce Hamrola. Korona ostrzeliwała bramkę Steinborsa, ale praktycznie żaden ze strzałów nie zagroził Łotyszowi w końcówce pierwszej połowy.

Druga połowa mogła rozpocząć się od prezentu dla gości. Po błędzie Jukicia w bocznym sektorze boiska z futbolówką w polu karnym Korony znalazł się jej były zawodnik, Nabil Aankour. Gospodarze w ostatniej chwili zdołali oddalić niebezpieczeństwo… i niedługo później mogły zadać drugi cios. Bliski tego był Soriano, lecz uderzył niecelnie.

Korona w tym fragmencie nie tylko nie dawała sobie zrobić krzywdy, ale też zaczęła odważniej zapędzać się pod bramkę Steinborsa. Przyniosło to efekt w 65. minucie gdy Zlatko Janjić z powodzeniem dobił strzał Jukicia. I gdy wydawało się, że Arka straciła resztki wiary w korzystny wynik rzut karny po faulu Petraka na Helstrupie podyktował Szymon Marciniak. Do jedenastki podszedł Damian Zbozień i w 77. minucie dał swojej drużynie nadzieję na emocjonującą końcówkę… której nie było. Korona ostatecznie wygrała 2:1.