Źle się dzieje we Wrocławiu

Jeszcze w zeszłym roku Śląsk Wrocław uchodził za jedną z najlepiej ułożonych drużyn w Polsce. Działo się tak głównie za sprawą trenera Tadeusza Pawłowskiego, który po objęciu drużyny w lutym 2014 roku poukładał zawodników, nauczył ich nowej taktyki, a co najważniejsze, uwolnił ich głowy spod klosza o nazwie „bezradność”. Przychodzi nowy rok, nowe wyzwania, a Śląsk…kompletnie sobie z nimi nie radzi. Można powiedzieć, że powtarza się sytuacja sprzed roku, z tą różnicą, że trener i kadra są troszkę inni.

Wszystko zaczyna się od „wejścia” w rozgrywki na wiosnę. Wrocławski klub w 10 spotkaniach nie potrafił schodzić z boiska zwycięsko. Marco Paixao i spółka doprowadzali do karnych w Pucharze Polski, byli o włos od zwycięstwa, ale jak wygranej nie było, tak nie ma. Śmiało można stwierdzić, że teraz każdy liczy na wygraną wrocławian, każdy kalkuluje na kim odblokuje się Śląsk i zacznie on w końcu piąć się w górę tabeli. To ma swoje oddziaływanie w psychice zawodników. Wiedzą, że muszą wygrać, aby nie doszło do „tragedii” i nie spadli oni do dolnej części tabeli, a z taką formą (prezentowaną choćby z Podbeskidziem lub w Gliwicach) to wcale nie będzie trudne. Zmora, z którą w zeszłym roku trener Pawłowski poradził sobie znakomicie powróciła, spotęgowana i głośniejsza. Drużyna była wiceliderem Ekstraklasy, niektórzy mówili, że może zagrozić Legii w zdobyciu mistrzostwa Polski… ta presja mogła zablokować zawodników na długi czas, czego efekty widzimy w ostatnich spotkaniach.

Dzisiejszy dzień jest dla kibiców Śląska okropny. Trener wrocławian uderzył pięścią w stół, postanowił – wzorem wstrząśnięcia Sebastianem Milą – po raz kolejny wywołać burzę w szatni i mediach. Tak oto zabrał opaskę kapitańską Portugalczykowi Marco Paixao i wręczył ją wracającemu po kontuzji bramkarzowi – Mariuszowi Pawełkowi. Czy coś jest na rzeczy? Dziennikarz Przeglądu Sportowego, Michał Wyrwa napisał na portalu Twitter, że włodarze klubu są pewni odejścia byłego już kapitana Śląska. Podobno piłkarz otrzymał kilka ofert, w tym z Polski. W tej sytuacji powtarzamy niedawny wątek łączenia Marco z Lechem Poznań. Spekulacje spekulacjami, ale może Portugalczyk jest już po słowie z poznańskim klubem. Co z bratem Marco Paixao? Flavio również zainteresowanych jest kilka klubów. Mówi się o Azji Mniejszej, a więc o klubach oferujących dużo większe zarobki. Obaj zawodnicy wypowiadają się w mediach, że chcą grać dla Śląska, lecz…powszechnie wiadomo, jak kończą się takie zapewnienia w dzisiejszym futbolu.

Wyciekają również informacje, które mogą być gwoździem do trumny dla wrocławian. Lukas Droppa, który od miesiąca nie pojawiał się na boiskach ekstraklasy jest nieoficjalnie podejrzewany o…symulowanie kontuzji. Zawodnik skarży się na ból pleców, ale jak podaje PS: „Serie prześwietleń i rezonansów magnetycznych nie wykryły żadnych uszkodzeń.”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby pomocnik Śląska po meczu z Piastem nie pojechał obejrzeć spotkanie w lidze czeskiej. Interpretację pozostawiam czytelnikom.

Może to tylko hiperbolizacja konfliktów i problemów, które istnieją w każdym klubie na co dzień. Może to po prostu zbieg okoliczności, że te wydarzenia potoczyły się właśnie teraz za jednym razem niż każde po kolei. A może rzeczywiście to ogromna bolączka Śląska, która nie pozwala temu klubowi osiągać wyższych celów… Póki co, wrocławianie cienko stoją w wiosennej tabeli i nie widać poprawi sytuacji, a co dopiero wyjścia z niej.