KORONA

Zaskakująco spokojny sezon w Kielcach

Na starcie kłopoty na tle organizacyjno-finansowym, na finiszu wyrównanie najlepszego wyniku sportowego w historii klubu. Gdyby przed sezonem ktokolwiek w Kielcach krzyknął, że po 37 kolejkach Korona będzie plasować się na 5 miejscu w tabeli, za głowę złapaliby się nawet Senegalczycy. Teraz już wiemy, że ,,Złocisto-Krwistym” do szczęścia potrzeba było naprawdę niewiele, a właściwie jednej osoby, która ten cały bałagan umiejętnie posprząta. Okazało się, że tym ,,ktosiem” stał się Maciej Bartoszek – trener sezonu Lotto Ekstraklasy 2016/2017.

Gdy trener Bartoszek przejmował drużynę po Tomaszu Wilmanie po 15 kolejce, ta miała na koncie 17 punktów i na górną połowę tabeli mogła popatrzeć jedynie z nostalgią. W drugiej rundzie Korona zdobyła o 5 oczek więcej, wypunktowując bezpośrednich rywali, wskakując tym samym rzutem na taśmę do grupy mistrzowskiej.

Bartoszek, Dejmek

Mocniejszy argument do pochwał były trener m.in. Chojniczanki Chojnice wystosował w rundzie finałowej, kiedy to Korona zaczęła realnie zagrażać ,,wielkiej czwórce” i odprawiać z kwitkiem resztę stawki. Tak dobra pozycja na zakończenie ligi nie była wypadkową szczęścia czy pomocy sędziów. Korona grała solidnie, przebojowo i mądrze, w związku z czym to 5 miejsce z perspektywy czasu nie powinno nikogo dziwić. To wszystko nie wystarczyło jednak, by Bartoszek w klubie pozostał. ,,O gustach się nie dyskutuje” – powiedział, a że w gustach władzy  klubu z Kielc najwyraźniej miejsca dla szkoleniowca zabrakło, został on zwolniony. Trener Bartoszek na takie pożegnanie zwyczajnie nie zasłużył. Ale my nie o tym…

Korona może ,,pochwalić się” naprawdę żenującym bilansem bramek. Sytuacja wygląda tak, że na przestrzeni sezonu udało im się ich zdobyć zaledwie 47, a stracić… 65 (!). Gorszy bilans w tym sezonie miał jedynie spadający z hukiem Ruch Chorzów i folklorystyczny Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Kielczanie jak wygrywali, to skromnie. Jak zgarniali baty, to w całym tego wyrażenia znaczeniu. Wniosek jest oczywisty – defensywa kielczan do największych światowych potęg z pewnością nie należy.

Z przodu było dużo lepiej. Jacek Kiełb (10B,5A) po raz kolejny potwierdził, że dobrze czuje się właściwie tylko w Kielcach. Miguel Palanca (6B,3A) udowodnił, że jeszcze trochę z czasów grania w Realu Madryt mu zostało, a Mateusz Możdżeń (4B,5A) pod względem liczb zaliczył swój prawdopodobnie najlepszy sezon w życiu. Najważniejsze jest jednak to, że jak już strzelali, to zazwyczaj na wagę zdobyczy punktowej.

I tak zleciał ósmy już z rzędu rok Korony w Ekstraklasie. Może zostać zapamiętany jako jeden z bardziej przewrotnych i nic w tym dziwnego. Pozostaje tylko czekać na to, co z tym – jakby nie było – gotowym produktem będzie w stanie zrobić nowy trener kielczan – Gino Lettieri.