335b35df8f810

Wisła ograła Śląsk i jest prawie pewna pierwszej ósemki!

Starcie w Krakowie miało dać odpowiedź czy Wisła będzie w tym sezonie grała w grupie mistrzowskiej czy też nie, dla wrocławian było to kolejne spotkanie o rozstawienie w grupie spadkowej przed walką o utrzymanie.

Drużyna Tadeusza Pawłowskiego ruszyła agresywnie na rywala już od pierwszych sekund spotkania. Rzut z autu wykonywał po prawej stronie Piotr Celeban, który mocno wyrzucił piłkę w pole karne rywala, ta odbiła się od jednego z obrońców krakowskiej Wisły i trafiła pod nogi Igorsa Tarasovsa, który uderzył intuicyjnie w kierunku bramki, lecz futbolówka minęła prawy słupek i grę wznowił bramkarz. Gospodarze także postanowili ruszyć do ataku z nadzieją na otwarcie wyniku spotkania. Pierwsza taka okazja nadarzyła się już w czwartej minucie spotkania, kiedy katastrofalny błąd przy przyjęciu piłki popełnił Tarasovs, ta trafiła pod nogi Carlitosa, który znakomitym podaniem obsłużył Imaza, Hiszpan znalazł się sam na sam, ale zwlekał za długo z podjęciem decyzji i w konsekwencji jego strzał zblokował Tim Rieder.

Wisła prowadziła atak pozycyjny na połowie przeciwnika, a Śląsk mocno cofnięty wyczekiwał okazji do kontry, ta nadarzyła się w dwunastej minucie spotkania, kiedy Sito Riera zagrał piłkę do Arkadiusza Piecha, ten odegrał do Picha, ale Słowak uderzył prosto w bramkarza nie wykorzystując najlepszej do tej pory okazji do objęcia prowadzenia. Kilka minut później odpowiedziała Wisła, Rafał Boguski dograł piłkę do Carlitosa ustawionego po prawej stronie boiska, Hiszpan zszedł do środka i mocno uderzył na bramkę Jakuba Słowika, ale bramkarz sparował piłkę na rzut różny. Po wykonaniu stałego fragmentu gry futbolówkę ręką zagrywał Tim Rieder, a sędzia Daniel Stefański po konsultacji z Var podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Carlitos i pewnie pokonał Jakuba Słowika otwierając wynik meczu. Śląsk sfrustrowany stratą gola zaczął coraz śmielej atakować, licząc na odwrócenie losów spotkania. Pierwsza znakomita ku temu okazja przytrafiła się już w 24. minucie kiedy Cueste, który wychodził do piłki, uprzedził Arkadiusz Piech, niestety dla wrocławian jego strzał był zdecydowanie za slaby i nie doleciał do pustej bramki. Drużyna Tadeusza Pawłowskiego nie ustawała w atakach na bramkę przeciwnika co skutkowało wieloma rzutami rożnymi. Tuż przed przerwą Sito Riera dośrodkował piłkę z narożnika boiska, najwyżej wyskoczył Igor Tarasovs wyrównując wynik spotkania.

Początek drugiej części spotkania nie mógł się podobać obserwatorom tego widowiska, drużyny posyłały sporo górnych piłek, a gra zaczęła toczyć się w środku pola. Po jednej z wielu przebitek do piłki dopadł Rafał Boguski oddając strzał na bramkę przeciwnika, piłka odbiła się od słupka, ale wcześniej została podniesiona chorągiewka sędziego asystenta i grę wznowił bramkarz gości. Śląsk dalej nie oddawał środka pola Wiślakom zakładając pressing w tym obszarze boiska i czekając na błąd rywala, co opłaciło się po nonszalanckim podaniu Boguskiego. Piłkę przejął Piech, zagrał prostopadle do Cholewiaka, ale strzał został zablokowany.

Trener gospodarzy na beznadziejną postawę swojej drużyny zareagował zmianą, boisko opuścił Mitrovic, a w jego miejsce wszedł Halilovic co rozruszało środek pola. Jedno z takich zagrań Halilovicia trafiło do Carlitosa, który pokazał swoje zdolności techniczne ogrywając Tarasovsa, po czym wyszedł sam na sam i wyprowadził Wisłę na prowadzenie. Wisła nie zwalniała tempa tworząc kolejne zagrożenie pod bramka przeciwnika, najbardziej aktywny był Carlitos, strzelec dwóch bramek w spotkaniu, który w końcu dołożył też trzecie trafienie. Niewidoczny całe spotkanie Cywka minął trzech zawodników, dograł do Hiszpana po ziemi, a ten wpakowal piłke do pustej bramki kompletując swojego pierwszego hat-trica w Ekstraklasie, jednocześnie równając się ze swoim rodakiem Angulo w klasyfikacji strzelców. Wynik do końca spotkania nie uległ zmianie, a Wisła pewnie i zasłużenie zdobyła trzy punkty, które niemal na 100% zapewnią jej grę w grupie mistrzowskiej.