statystykijagrak

Tradycji stało się zadość. Jagiellonia przegrała u siebie z beniaminkiem.

Lata lecą, a Jagiellonia nadal przegrywa u siebie z beniaminakami. Od sezonu 2010/11 zawsze zdarzał się mecz w Białymstoku, w którym Jagiellonia musiała uznać wyższość beniaminka. Tym razem cieszy się Raków Częstochowa, który zagrał dużo lepiej niż w meczu z Koroną Kielce.

Mecz lepiej zaczęli goście. W 13. minucie minimalnie spudłował Brown Forbes. W 33. minucie kapitalną okazję zmarnował Petrasek, który po dośrodkowaniu Sapały był kompletnie niepilnowany. Równie świetną okazję miał Jesus Imaz, który po bardzo dobrym dośrodkowaniu Bidy, nie był w stanie pokonać bramkarza Rakowa. Na tą akcję odpowiedział Brown Forbes, który dwukrotnie groźnie uderzał z dystansu i za drugim razem trafił nawet w poprzeczekę. Gorszy nie chciał być Sapała, który strzałem spoza pola karnego, także sprawił kłopoty Węglarzowi. Do przerwy było jednak 0:0.

Niemal natychmiast po zmianie stron Jagiellonia wzięła się do roboty. Bardzo bliscy gola byli Mitrović i Mudrińśki. Ten pierwszy minimalnie spudłował po strzale głową z rzutu rożnego, a ten drugi będąc sam na sam, przegrał pojedynek z bramkarzem Rakowa. Bliski przelobowania Gliwy był Przykrył, który chciał dośrodkować. Chwilę później z dystansu swoich sił próbował Pospisil. Raków nie potrafił nawiązać do gry z pierwszej połowy. Aż przyszła 81. minuta, kiedy Tomas Petrasek przeskoczył wszystkich obrońców rywala i beniaminek mógł się cieszyć z gola. Jagiellonia nie chciała się poddać i pod koniec meczu zagroziła strzałami Kostala i Mystkowskiego. Akcje te wyniku nie zmieniły i częstochowianie mogli się cieszyć z pierwszej wygranej w Ekstraklasie od 21 lat. W następnej kolejce Raków zagra w Bełchatowie z Cracovią, a „Jaga” w Lubinie z Zagłębiem.