JAGARK

Szalona końcówka w Białymstoku

Mecz w Białymstoku należał do tych, o których będziemy jeszcze długo pamiętać, a pomimo niskiej temperatury żaden z kibiców przy Słonecznej nie będzie narzekać, bo gorąco na boisku było do ostatnich minut.

Spotkanie lepiej rozpoczęła drużyna Ireneusza Mamrota, zawodnicy w swoim stylu konstruowali akcje bocznymi sektorami boiska stwarzając realne zagrożenie pod bramką Steinborsa. Pierwsza okazja na objęcie prowadzenia przez gospodarzy nadarzyła się już na samym początku spotkania, kiedy uderzał Novikovas, jednak piłka minęła światło bramki. Arka także nie zamierzała czekać na to co zrobi przeciwnik i ku zaskoczeniu wielu obserwatorów widowiska nie cofnęła się całym zespołem na własna połowę czekając na kontry, tylko podobnie jak rywal starała się tworzyć składne akcje. Drużyny grały otwarty futbol co mogło się podobać kibicom. Na początku spotkania bliższa zdobycia bramki była Jaga, kiedy po odbiorze piłki wyprowadziła doskonałą kontrę, w końcowej fazie ataku Frankowski dokładnie dograł do wbiegającego Pospisila, niestety Czech uderzył prosto w bramkarza gości. Bliźniaczo podobną akcję zawodnicy Jagi skonstruowali kilka minut później, jednak ponownie nie udało się pokonać bramkarza przyjezdnych. Arka jednak nie zamierzała oddać pola rywalowi i starała się po odbiorze piłki szybko przedostać w pole karne rywala. Jedna z takich prób zakończyła się powodzeniem, w szesnastce gospodarzy został sfaulowany Zarandia i arbiter spotkania wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł najlepszy strzelec gdynian – Mateusz Szwoch. Mocnym strzałem pokonał bramkarza pomimo tego, że Kelemen wyczuł intencje strzelającego i rzucił się w dobra stronę, ale nie zdołał sięgnąć piłki i podopieczni Leszka Ojrzyńskiego wyszli na prowadzenie. Bramka zdobyta przez gości rozwścieczyła Jagiellonię, która jeszcze agresywniej ruszyła na rywala. Arkowcy bronili się murując dostępu do bramki i często uciekali się do fauli na przeciwnikach. Jedna z takich sytuacji mógła zakończyć się stratą bramki. Do piłki podszedł Novikovas, Litwin precyzyjnie dośrodkował na bliższy słupek, gdzie do futbolówki doskoczył Bezjak, ale piłka trafiła tylko w słupek. Duma Podlasia dalej szukała sposobu na zdobycie wyrównującego gola i w czterdziestej minucie, po składnej akcji z prawej strony boiska Guilherme zagrał do Bezjaka, a ten bezbłędnie wywiązał się ze swojej roli na boisku zdobywając wyrównującego gola.

Druga cześć gry na początku przypominała to co widzieliśmy w pierwszych 45 minutach. Obie drużyny próbowały atakować i doprowadzić do prowadzenia, nieznacznie lepsza w swoich poczynaniach mogła wydawać się ekipa gospodarzy, lecz Arkowcy sumienie wyczekiwali na błąd rywala, co przydarzyło się już w 62. minucie. Na własnej połowie niedokładnie do Łukasza Burligi zagrywał najnowszy nabytek reprezentacji Polski, Taras Romanczuk, wtedy do futbolówki dopadł strzelec pierwszego gola, Mateusz Szwoch, zachowując stoicki spokój ułożył sobie piłkę i przepięknym strzałem z 20 metrów pokonał Kelemena nie dając byłemu bramkarzowi Śląska żadnych szans na skuteczna interwencje. Arkowcy po objęciu prowadzenia cofnęli się do głębokiej defensywy oddając pole gry przeciwnikowi. Jagiellonia utrzymywała się przy piłce, ale zasieki ustawione przez rywali uniemożliwiały zdobycie bramki. Podopieczni Ireneusza Mamrota musieli próbować zdobyć bramkę strzałami zza pola karnego, ale próby wyrównania wyniku były bezskuteczne. W doliczonym czasie gry, kiedy pod bramką Arki robiło się coraz większe zamieszanie, bramkarz gości musiał się nieźle gimnastykować, żeby jego zespól mógł utrzymać korzystny wynik. Jaga atakowała niemal całą drużyna, wysoko ustawiona na połowie przeciwnika, konsekwentnie dążąc do strzelenia gola. Wytrwałość opłaciła się po jednym z rzutów rożnych. Daleko dośrodkowana piłka trafiła do Karola Świderskiego, ten dograł głową do Łukasza Burligi, który umieścił piłkę w siatce, pokonując bramkarza gości potężnym strzałem z niewielkiej odległości. Realizator spotkania pokazywał jeszcze powtórkę bramki Burligi, kiedy to Jaga na sekundy przed końcem widowiska odebrała piłkę przeciwnikowi w środkowej strefie i ruszyła w stronę bramki Arki. Prawą flanką pognał Sheridan, dośrodkował płasko futbolówkę w polę karne, a całą akcję wykończył Wójcicki. Stadion wpadł w euforie po tej niesamowitej końcówce spotkania, wtedy też sędzia Złotek po raz ostatni użył gwizdka i zakończył mecz.