statystykipoggór

Pogoń skromnie pokonuje Górnik i praktycznie gwarantuje sobie końcowe podium

To miało być wielkie widowisko, huczne rozpoczęcie 26. kolejki PKO BP Ekstraklasy, lecz z samych zapowiedzi niewiele wynikło i fajerwerków zabrakło. Pogoń pewnie, ale skromnie na swoim boisku pokonała Górnik Zabrze 1:0 (1:0). Jedyną bramkę w tym spotkaniu strzelił Rafał Kurzawa.

Początek meczu nie odbiegał scenariuszem praktycznie niczym jak poprzednie dwa spotkania Portowców. Pierwsze minuty spokojna gra, oddanie piłki i badanie rywala, wyczekując jak wytrawny bokser, potem zadanie ciosu i dowiezienie korzystnego rezultatu do końca. Tak przeważnie układają się zwycięskie mecze podopiecznych Kosty Runjaicia i jak widać po tabeli, nakreślony plan jest wykonywany w stu procentach.

W 17 na 26 meczach nie stracili bramki, mają najlepszą defensywę w lidze i do tego są zabójczo skuteczni, mimo braku wyraźnej przewagi i nie wiadomo ilu akcji. Tak też i było we wczorajszym spotkaniu. Najpierw z dystansu w 4 minucie zaskoczyć Dante Stipice próbował Bartosz Nowak, lecz cały plan spalił na panewce, a futbolówka znalazła się w rękawicach golkipera. W 13 minucie genialną okazję do otworzenia wyniku miał Kucharczyk, jednak nie trafił dobrze głową i cel minął bramkę o kilka centymetrów, ależ było gorąco. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Pogoń w 20 minucie wyszła na prowadzenie, a bramkę po części sprezentowali im zabrzanie, konkretnie Aleksander Paluszek. Obrońca gości niedokładnie podał do Ściślaka, piłkę przechwycił Kucharczyk, pobiegł wzdłuż linii bocznej boiska i z prawej flanki wrzucił wprost pod nogi Rafała Kurzawy, który nie kryty pewnie umieścił futbolówkę w siatce, wyprowadzając Portowców na prowadzenie. Była to jego pierwsza bramka po powrocie do ekstraklasy, w dodatku przeciwko klubowi, który go wypromował na europejskie salony. Potem gra kolokwialnie rzecz ujmując siadła i gorąco dopiero się zrobiło w 34 minucie. Do piłki w okolicy 10 metra od bramki gospodarzy doszedł Ścislak, jednak genialną interwencją popisał się Stipica, niwecząc zamiary rywala. Chwilę później oko w oko sytuację z Chudym miał Kucharczyk ,lecz czujny bramkarz w porę wyszedł z bramki i obronił strzał, oddalając zagrożenie. Do przerwy wynik nie uległ zmian.

Teoretycznie to co wydarzyło się w pierwszej części było najciekawszym momentem  spotkania, w drugiej połowie za wiele konkretów nie widzieliśmy. Niby Górnik próbował cos zrobić, ale realnego zagrożenia nie udało mu się stworzyć, za to Pogoń miała dwie szanse na podwyższenie rezultatu. jednak zarówno główka Kamila Drygasa i strzał zza pola karnego Tomasa Podstawskiego minimalnie minęły prawy słupek bramki strzeżonej przez Chudego. Zatem w Szczecinie to gospodarze okazali się górą. Tym samym zanotowali 15 wygraną w sezonie, biorąc pod uwagę mecze domowe w całej lidze nie ma skuteczniejszej od nich drużyny. Natomiast Górnik dalej od 5 spotkań nie może wyjść zwycięsko i prawdopodobnie na koniec sezonu znajdą się w drugiej połowie tabeli. Ogólnie gra im się ostatnio ciężko, a piłka nie chodzi tak jak powinna, zwycięstwo jest bardzo potrzebne, by oczyścić głowy i dobrze zakończyć sezon. W następnej kolejce Portowców czeka długa podróż do Mielca, a Górnik podejmie na swoim boisku będącą także w kryzysie ekipę Wisły Płock.