WISLA

Podsumowanie sezonu: Wzloty i upadki, czyli sezon Wisły Kraków w pigułce

Początek rozgrywek 2016/2017 dla Białej Gwiazdy był istną katastrofą. Zmiana właściciela, fatalna passa drużyny, kibicowskie perypetie, a także ogromne problemy finansowe nie wróżyły dobrego sezonu. Na całe szczęście dla kibiców Białej Gwiazdy, w zespole sytuacja unormowała się tuż po przerwie zimowej. Pojawili się nowy trener, nowi zawodnicy, a co najważniejsze nowe nadzieje.

Sezon 2016/17 dla kibiców Wisły do najłatwiejszych nie należał. Choć na inaugurację sezonu Biała Gwiazda ograła na własnym stadionie Pogoń Szczecin 2:1 to potem było już tylko gorzej. Porażka z Arką na wyjeździe (3:0) była początkiem fatalnej passy ekipy Dariusza Wdowczyka. Później doszło sześć kolejnych porażek, w tym między innymi w derbowym meczu na początku sierpnia. W trakcie problemów stricte piłkarskich doszły także te pozasportowe. Odejście Bogusława Cupiała po 19 latach rządów w klubie z Krakowa niosło za sobą perspektywę stworzenia nowej rzeczywistości w zespole. Na miejsce przedsiębiorcy Tele-Foniki Kable znalazło się dwóch nowych kontrahentów: Marek Citko i Jakub Meresiński. Choć tak naprawdę nie wiadomo było ile obaj panowie mieli doświadczenia w swojej branży dano im szansę. Minęło kilka tygodni, a Wisła oprócz słabych wyników piłkarskich pogrążała się także w aferach związanych z nowymi właścicielami. Cierpliwość całej rzeszy kibicowskiej oraz biznesowej nie wytrzymała. Odejście nieudolnych udziałowców wyszło Wiśle na dobre, bowiem patrząc po zakończeniu rozgrywek można z pełnym przekonaniem stwierdzić, iż Marzena Sarapata i Manuel Junco postawili klub na nogi.

Można także powiedzieć, że końcówkę roku Wisła dogrywała z myślą o tym, aby nadszedł upragniony, wolny czas na reset głów, a także czas na dokonanie transferów, które będą mogły uporządkować kadrę klubu z Reymonta. Ostatni mecz 2016 roku był konkretnym podsumowaniem fatalnej, pierwszej części sezonu. Porażka przy Cichej 0:1 z Ruchem po fatalnej grze tylko umocniła wszystkich w przekonaniu, że klub musi zostać poukładany od nowa.

Rok 2017 rozpoczęto od zmiany na stanowisku trenerskim. Po tym jak Dariusza Wdowczyka pod koniec zeszłego roku zastąpił duet Sobolewski – Kmiecik nadszedł czas na kolejną, poważniejszą zmianę. Nowym trenerem Wisły został ogłoszony anonimowy Kiko Ramirez, czyli człowiek, o którym nie słyszeli nawet najbardziej zagorzali kibice niższych lig europejskich. Jak się okazało Francisco Ramírez González w przeszłości był trenerem w drugiej czy trzeciej lidze hiszpańskiej. Nic dziwnego, że wszyscy kibice Wisły byli sceptyczni takiemu posunięciu. No, bo niby jak taki trener miałby coś osiągnąć w takim zespole jakim jest Biała Gwiazda? No właśnie. Pierwszym, a zarazem ostatnim celem przyświecającym Hiszpanowi przed wznowieniem rozgrywek miał być udział w grupie mistrzowskiej po rundzie zasadniczej. Czy się udało wszyscy wiemy, ale jak przez niecałe pierwsze pół roku radził sobie niechciany w Polsce Ramirez? O tym później. Poza zmianą trenera doszło także do przetasowań w kadrze. Skład Wisły wzmocniło niemal dziesięciu nowych graczy: młodziutcy Kacper Laskoś i Wojciech Słomka, nieznani Ivan Gonzalez, Pol Llonch, Matija Spicić, Hugo Videmont, Cristian Echavarría, Ever Valencia, a także były gracz Widzewa Łódź – Jakub Bartkowski mieli okazać się strzałami w ósemkę. Ósemkę? Ponieważ mieli być głównymi lub tylko pobocznymi jednostkami w drodze po upragniony awans do grupy mistrzowskiej.

Kiko Ramirez

Przyszedł luty, a wraz z nim początek rundy wiosennej. Wszystkie oczy skierowane były na jednego człowieka – szkoleniowca Białej Gwiazdy. Jeśli przegra, sam sobie podwinie nogę. Jeśli wygra, być może kibice dadzą mu szansę. Dobra gra, zmiana stylu, a także fenomenalny w pierwszym meczu Gonzalez poskutkowały dobrym rezultatem. 2:0 w meczu przeciwko Koronie był tak naprawdę początkiem udanego jakby nie było sezonu dla Wisły.

Z tygodnia na tydzień Ramirez swoimi wynikami zyskiwał w oczach kibiców z Krakowa. Wygrana z Jagiellonią 3:1, niesamowite powroty w meczach z Wisłą Płock (3:2), Bruk-Betem Termalicą (3:2) i Piastem Gliwice (2:1), zwycięstwa po dość topornej grze jak to z Zagłębiem Lubin (1:0), ale także porażki w meczach z Legią (0:1), czy Śląskiem Wrocław (0:1) – w ostatecznym rozrachunku doprowadziły Wisłę do walki o upragnione europejskie puchary.

Ostateczna faza rozpoczęła się 30 kwietnia w wyjazdowym meczu z Legią Warszawa, a zakończyła 4 czerwca w meczu z Bruk-Betem. W trakcie rozgrywania ostatecznych meczów Wisła podchodziła do każdego spotkania bez zbędnej presji. Wszystko za sprawą porażki z Lechią w drugiej kolejce grupy mistrzowskiej, która tak naprawdę skreśliła szansę na puchary. Mimo tego Wiślakom udało się wysoko wygrać z Pogonią Szczecin (4:0), a nawet przegrać z Lechem Poznań (1:2), ale i tak pokazać się z bardzo dobrej strony.

Reasumując – szóste miejsce na koniec sezonu po tak burzliwych rozgrywkach i wielu problemach na niemal każdym szczeblu sportowym można udać za przyzwoity, a może i nawet bardzo udany rezultat.


Najmocniejszy punkt

Tak naprawdę w tym sezonie Wisła na przestrzeni całych rozgrywek nie wykreowała najjaśniejszego zawodnika. Wydaje się jednak, że najbardziej solidnym, a także bardzo ważnym graczem w zespole z Krakowa był Rafał Boguski. To właśnie on został najlepszym strzelcem Białej Gwiazdy z dwunastoma trafieniami i czterema asystami.

Zaraz za nim plasuje się Patryk Małecki, który wielokrotnie popisywał się świetnymi rajdami lewą stroną boiska. Był prawdziwym walczakiem, napędzał swoją drużynę do działania i jako pierwszy dawał sygnał do ataku. W minionym sezonie Mały został najbardziej zapamiętany ze swojego fenomenalnego gola w meczu z Wisłą Płock w ostatnich minutach spotkania.

Patryk Małecki, Jacek Góralski

Najsłabszy punkt

Najsłabszymi punktami byli najprawdopodobniej trzej zawodnicy, po których obiecywano sobie naprawdę wiele i na nadziejach się skończyło. Hugo Videmont, Cristian Echavarría i Ever Valencia. Z wymienionej trójki najwięcej dobrego dla drużyny zrobił ten pierwszy, bowiem w meczu przeciwko Piastowi zaliczył kluczową asystę w doliczonym czasie gry. Przez kolejne kilka tygodni o Francuzie nie mówiło się tak naprawdę nic, ponieważ ciągle zajmował stałe miejsce na ławce rezerwowych.

Kolumbijczycy, po których spodziewano się naprawdę wiele dali ciała. Można zrozumieć, że przez odbywające się mistrzostwa, w których brali obaj zawodnicy brali udział wrócili trochę później, aczkolwiek aklimatyzacja trwa chyba trochę za długo. Valencii i Echavarrii głośno jest, ale tylko na Instagramie.

Najlepszy mecz w sezonie

W obecnym sezonie Wisła zdeklasowała rywala dwa razy. Oba przypadki miały miejsce przy Reymonta i oba kończyły się wysokimi zwycięstwami Wiślaków bez utraty bramki. Pierwsze, tak dobre spotkanie odbyło się na początku grudnia ubiegłego roku. Wtedy właśnie Biała Gwiazda zdeklasowała Lechię Gdańsk 3:0, która plasowała się w czołówce ligowej tabeli.

Drugie spotkanie odbyło się całkiem niedawno. W przedostatnim meczu w roli gospodarza w fazie finałowej Wisła wcisnęła gaz. W fantastycznym meczu przeciwko Pogoni Szczecin, podopieczni Kiko Ramireza wygrali 4:0, a z wyśmienitej strony pokazał się Krzysztof Mączyński.

Najgorszy mecz w sezonie

Chyba najprostsza do odnotowania rubryka w naszym notowaniu. 19 listopada 2016, godzina 18:00, debiut na ławce trenerskiej duetu Sobolewski – Kmiecik i… totalna klapa. Braki kadrowe, fatalne zarządzanie zespołem i zwolnienie Dariusza Wdowczyka przyczyniły się to tego, że Wisła uległa Portowcom w Szczecinie 2:6. W tamtym spotkaniu błyszczał jeden piłkarz, który do bramki rywala strzelał aż cztery razy – Ádám Gyurcsó.

Widoki na przyszłość

Choć Wisła w obecnym sezonie przeszła naprawdę wiele to w ostatecznym rozrachunku walczyła o europejskie puchary. Wszystko za sprawą Kiko Ramireza, który poukładał zespół, wyczyścił głowy piłkarzom, a także dokonał porządnych transferów. W następnym sezonie hiszpański szkoleniowiec będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników, których chciał w zimowym okienku transferowym. Ci przez ostatnie pół roku ograli się na naszych boiskach i do kolejnych rozgrywek przystąpią z pełną świadomością tego co ich czeka. Myślę, że Ramirez także nauczył się o co chodzi w naszej lidze. Doskonale rozumie system LOTTO Ekstraklasy, rozumie z czym to się je. Okres przygotowawczy będzie dla szkoleniowca Wisły prawdziwym wyzwaniem przed sezonem, w którym kibice życzą sobie kwalifikacji do Ligi Europy. Wszystko możliwe, bowiem wydaje się, że Kiko to trener, który do wykonywania zadań mało możliwych jest po prostu stworzony.