statystyki (1)

Po wodzie lepiej pływa Arka

Warunki na Suzuki Arenie były dziś krótko mówiąc tragiczne. Przez ostatnią dobę w Kielcach padało. Skutkiem tak obfitych opadów było boisko, które przypominało basen. Zawodnicy obu ekip zamiast butów piłkarskich spokojnie mogli zabrać ze sobą strój do pływania. Zawodnicy wiedząc, że każde rozegranie piłki może skończyć się stratą, grali słynną „lagę”.

 

W pierwszych czterdziestu minutach spotkania to Korona wiodła prym na boisku, ale nie potrafiła tego udokumentować bramką. Groźnie było w 17. minucie, ale to bardziej za sprawą murawy niż gospodarzy. Obrońca Arki zagrał do Steinborsa, piłka stanęła w kałuży przed nim. Ten jednak szybko zorientował się co się stało i wybił ją w aut. Korona starała się uderzać z dystansu – swoich strzałów próbowali Kosakiewicz i Arveladze, byli oni jednak daleko od celu. Najbliżej zdobycia bramki dla Korony był Żubrowski, który chcąc dośrodkować o mało co nie zdobył pięknej bramki.

Arka nie istniała na boisku więc zgodnie z logiką naszej ligi wyszła na prowadzenie. Długi wyrzut z autu, piłka przelatuję przez całe pole karne i trafia do Pućki, któremu wydawało się, że spokojnie ją wybiję. Futbolówka jednak wpadła w kałuże, co zmyliło Słoweńca. Do piłki dopadł Vejinović i wyprowadził Arkę na prowadzenie. Asystą w tej sytuacji popisała się murawa Suzuki Areny. Goście mogli jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale zdobywca gola dla Arki w kolejnej sytuacji – mając przed sobą pustą bramkę – uderzył fatalnie. Po pierwszych 45. minutach mieliśmy już tego spotkania dość.

Druga połowa spotkania to niemal identyczna kopia pierwszej. Z taką różnicą, że Korona tworzyła naprawdę mnóstwo sytuacji, ale od początku. Po przerwie Gino Lettieri wpuścił Browna-Forbesa oraz Marcina Cebulę, którzy rozruszali grę gospodarzy. Zaraz po wejściu trzy stuprocentowe sytuacje zmarnował Forbes. Następnie marnowali je także Cebula, Malarczyk, Arveladze czy Soriano. Korona tworzyła sobie sytuację za sytuacją z dziecinną łatwością i z taką samą łatwością je zaprzepaszczała. Arka znów istniała na boisku tylko teoretycznie co wystarczyło do zdobycia drugiej bramki. Z rzutu wolnego świetnie dośrodkował Vejinović, a Hamrola pokonał Marciniak.

Korona przegrała drugi mecz z rzędu, w którym była o wiele lepsza od przeciwnika. Podobnie jak w Płocku, Kielczanom zabrakło dziś skuteczności. Arka zagrała bardzo słabo. Mimo to udało jej się z Kielc wywieźć trzy punkty i zrobić duży krok w kierunku utrzymania.