Tydzień temu wielkie lanie, dziś małe rozczarowanie. Jagiellonia Białystok w pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi Europy tylko bezbramkowo zremisowała z Omonią Nikozja i na rewanż poleci bez bramkowej zaliczki. Podopieczni Michała Probierza rozegrali dobre spotkanie, w którym nie brakowało walki, zaangażowania, ale zabrakło tego co najważniejsze- goli.
Jagiellonia Białystok w I rundzie eliminacji Ligi Europy pewnie pokonała litewską Kruoję, ale Michał Probierz przestrzegał przed huraoptymizmem przed spotkaniem z Omonią Nikozja. Po dzisiejszym meczu wiemy, że opiekun Żółto-Czerwonych miał zupełną rację, bo Jagiellonia po dobrym, zaciętym meczu….
Początek spotkania należał do gospodarzy. Piłkarze Jagi grali wysokim pressingiem czym zaskoczyli rywali, którzy przez pierwsze dziesięć minut mieli problemy ze skonstruowaniem składnej akcji. Natomiast gospodarze już w pierwszej minucie mogli objąć prowadzenie, kiedy piłkę do niepilnowanego w polu karnym Romanchuka dogrywał Patryk Tuszyński, ale reprezentant Ukrainy strzelił wysoko nad bramką Panayia. Pech nie opuści pomocnika Jagiellonii do samego końca, kiedy w 23. minucie opuści boisko z powodu kontuzji.
Gospodarze w ciągu pierwszych dziesięciu minut stworzyli sobie jeszcze dwie okazje, ale strzał piętką Sebastiana Madery złapał bramkarz Omonii, a minutę później niepilnowany przez nikogo w polu karnym Przemysław Frankowski uderzył wysoko nad bramką. Po dziesięciu minutach mecz się wyrównał i powoli do głosu zaczęli dochodzić goście. W 21. minucie pierwszy raz groźnie zrobiło się przed polem karnym Bartłomieja Drągowskiego, kiedy po rozegraniu piłki do czystej sytuacji strzeleckiej doszedł Nuno Assis, ale Portugalczyk strzela nad bramką golkipera Jagiellonii.
W końcówce spotkania znowu odżyli gospodarze. W 38. minucie świetnie piłkę w kontrataku wyprowadzał Patryk Tuszyński, ale zbyt długo holował futbolówkę i przed polem karnym przejęli ją Cypryjczycy. W doliczonym czasie gry Żółto-Czerwoni mieli kilka stałych fragmentów gry z których przynajmniej jeden powinien zakończyć się golem, ale dośrodkowania Vassilijeva nie wykorzystał Igors Tarasovs.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli goście z Cypru, ale nie potrafili poważnie zagrozić bramce Bartłomieja Drągowskiego. Podobnie z resztą piłkarze Jagiellonii, którzy walczyli, nie dopuszczali gości we własne pole karne, ale również nie wykreowali sobie klarownej okazji. Do 90. minuty gry jedynym zagrożeniem bramki strzeżonej przez Panayia były liczne dośrodkowania z rzutów rożnych i wolnych, jednak żaden nie zmusił go do wysiłku. W doliczonym czasie gry po kolejnym rzucie wolnym do przypadkowej piłki doszedł Łukasz Sekulski, ale do spółki z Tuszyńskim nie zdołali pokonać Panayia.
W drugiej połowie zdecydowanie bardziej groźni byli piłkarze gości, którzy mądrze rozgrywali piłkę i z każdą minutą coraz częściej podchodzili pod pole karne Jagiellonii. W 74. minucie Nuno Assis płaskim strzałem próbował pokonać Drągowskiego, ale bramkarz Jagiellonii pewnie złapał piłkę. Sześć minut później kolejny raz serca kibiców gospodarzy zadrżały, po tym jak w polu karnym piłkę jak na treningu rozgrywali Cypryjczycy. Jednak cała akcja skończyła się tylko na strachu, bo z piłką minął się Marios Demetriou.
Mecz zakończył się bezbramkowym remisem z którego bardziej zadowoleni są goście z Cypru. Piłkarze Michała Probierza zagrali dobre spotkanie stawiając czoła bardziej doświadczonym rywalom, a do całkowitego szczęścia zabrakło strzelonej bramki. W tej sytuacji Żółto-Czerwoni udadzą się na rewanż bez żadnej bramkowej zaliczki i muszą dać z siebie 120 % aby awansować do kolejnej rundy Ligi Europy.