Jagiellonia Białystok po nieudanym spotkaniu w Nikozji chciała wysokim zwycięstwem wymazać odpadnięcie z eliminacji Ligi Europy. Chociaż piłkarze Michała Probierza nie rozegrali wyśmienitego spotkania, prezentując lepszą skuteczność powinni wygrać różnicą pięciu bramek. Ostatecznie po golach Gajosa i Tuszyńskiego Żółto-Czerwoni zwyciężyli w pierwszym meczu sezonu rozgrywanym na stadionie przy ulicy Słonecznej w Białymstoku.
Przed niedzielnym spotkaniem w Białymstoku opiekun drużyny gości nie ukrywał, że jego piłkarzy czeka trudne spotkanie. – Zmierzymy się z drużyną, która w ubiegłym sezonie zajęła trzecie miejsce w rozgrywkach i zapewniła sobie start w europejskich pucharach. To pokazuje, że poprzeczka w tym spotkaniu jest dla nas bardzo wysoko zawieszona – podkreślał trener Mandrysz. Skala trudności zwiększyła się tym bardziej, że Michał Probierz tym razem nie kalkulował i wystawił swój najmocniejszy skład.
Od początku spotkania przeważali gospodarze. Już w 3. minucie białostoczanie powinni objąć prowadzenie, ale kapitan Jagiellonii po dobrym rozegraniu piłki strzelił w sam środek bramki, gdzie futbolówkę odbił Sebastian Nowak. Jednak w kolejnych minutach meczu Żółto-Czerwoni rozkręcali się i pierwszy kwadrans to popis gry gospodarzy. Piłkarze Probierza w tym czasie stworzyli sobie jeszcze dwie dogodne okazje, które powinny zakończyć się bramkami. W 7. minucie świetny strzał na bramkę gości oddał Patryk Tuszyński, a pięć minut później po podaniu napastnika Jagi uderzał Maciej Gajos. Przy każdej sytuacji skuteczną interwencją popisał się Sebastian Nowak.
Po kwadransie gry do głosu doszli goście. Najpierw po ładnym rozegraniu piłki pierwszym celnym strzałem popisał się Dalibor Pleva, a w 28. minucie po głupiej stracie piłki Bartłomiej Babiarz uderzał na bramkę Drągowskiego. Bramkarz Jagi z trudem przerzucił piłkę nad poprzeczką.
Termalica już nie zagroziła bramce Drągowskiego, a do ponownego ataku przeszli gospodarze. Najpierw w 31. minucie bliski zdobycia gola był Maciej Gajos, ale gości uratował słupek oraz Dawid Sołdecki. Jednak kolejna akcja przyniosła pierwszą w tym meczu bramkę. Piotr Tomasik dośrodkował w pole karne, bramkarz gości nie wyszedł do piłki, którą do bramki wpakował Maciej Gajos. Jagiellonia do końca pierwszej połowy starała się podwyższyć wynik, ale zawodnikom gospodarzy zabrakło szczęścia oraz dokładności. Chociaż piłkarze Probierza nie grali wielkiego spotkania, to już po pierwszej połowie mogli prowadzić różnicą przynajmniej czterech bramek. Goście z Niecieczy odstawali umiejętnościami od Żółto-Czerwonych.
Drugą połowę spotkania lepiej zaczęli gospodarze, ale pięciu minutach w szeregi Jagiellonii wkradło się rozprężenie, które powinno skończyć się utratą bramki. Igors Tarasovs źle wybił piłkę, doszedł do niej Wojciech Kędziora, ale w doskonałej sytuacji spudłował napastnik gości- Emil Drozdowicz. Zmarnowana okazja dobrze podziałała na gości, bo pomimo przewagi Jagiellonii to podopieczni trenera Mandrysza wyprowadzali groźne kontrataki. Po jednym z nich w 66. minucie powinien być remis, ale Emil Drozdowicz trafił w poprzeczkę bramki Drągowskiego.
Wtedy do głosu ponownie doszli białostoczanie, którzy miniony kwadrans gry wyraźnie przespali. W 72. minucie z prawego skrzydła piłkę dośrodkował Rafał Grzyb, a pozbawiony opieki Sołdeckiego i Markowskiego Tuszyński umieścił piłkę w siatce. Strzelony gol dodatkowo ożywił poczynania gospodarzy, którym nie wystarczały dwie strzelone bramki. W 82. minucie w polu karnym gości zrobił się kocioł, ale Piotr Grzelczak na raty nie zdołał umieścić piłki w siatce Nowaka.
W końcówce spotkania ładną akcją popisali się gospodarze, ale dośrodkowania Piotra Tomasika na bramkę nie zdołał zamienić Patryk Tuszyński. W dzisiejszym spotkaniu w barwach drużyny gości wystąpiło dwóch byłych piłkarzy Jagiellonii: Dawid Plizga i Dariusz Jarecki. Ten pierwszy po słabym występie już na początku drugiej połowy został zmieniony przez Wojciecha Kędziorę. Były pomocnik Jagi podobnie jak jego koledzy nie zagrał wielkiego spotkania, a trener Mandrysz powinien aplikować swoim zawodnikom treningi z udziałem klubowego kapelana, bo bez cudu Termalica nie utrzyma się w Ekstraklasie.
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Probierz podkreślił, że dzisiejsze spotkanie było z kategorii tych na przełamanie, a jego drużyna pewnie rozprawiła się z beniaminkiem T- Ekstraklasy. Zwycięstwo Żółto-Czerwonych na stadionie przy ulicy Słonecznej obserwowało 10 653 widzów.