Kończy się najważniejszy od lat miesiąc dla Cracovii

Jacek Zieliński jest na końcówce swojego najważniejszego miesiąca pracy w Cracovii. Od tego jak zespół wypadnie na wiosnę zależeć będzie nie tylko przyszłość trenera, ale także całego klubu w ekstraklasowej hierarchii.

Okej, ktoś może uznać, że to wyolbrzymienie całej sprawy. Mam jednak powody by twierdzić tak, a nie inaczej. Cracovia w tamtym sezonie pokazała, że jest w stanie być w krajowej czołówce nie tylko pod względem organizacyjnym, ale także podciągnąć do tego pion sportowy. Pasy grały z polotem, przez wielu ekspertów uznawane były za największą rewelację całych rozgrywek. Po części przez to jednym z najgorętszych nazwisk w lecie 2016 był nie kto inny tylko Bartosz Kapustka. Co prawda druga część sezonu była gorsza, ale drużyna i tak skończyła kampanię na bardzo dobrej 4 pozycji. Dodatkowo było to miejsce wysoko nad Wisłą, co zdarzyło się pierwszy raz od roku 2007. Kibice w większości liczyli, że stanie się to już nową tradycją, a nie jednorazowym przyjemnym wyskokiem.

Cracovia, piłkarze

Zgrzyt jednak nastał i to dosyć poważny. Wszyscy wiemy, że „przygoda” Cracovii w Lidze Europy skończyła się na dwóch mocnych gongach od Shkendiji Tetovo. Potem przyszedł następny cios, czyli bardzo szybkie odpadnięcie z Pucharu Polski. Wreszcie kompletny dramat w lidze: 0 wyjazdowych zwycięstw. ZERO. Jeśli dodamy do tego dwie długie serie bez wygranego jakiegokolwiek ligowego meczu to pozycja Pasów w tabeli po prostu nie może dziwić. Oczywiście wiele z tych straconych punktów można sprowadzić do słowa „pech”, bo on akurat trzymał się kurczowo ekipy Jacka Zielińskiego, ale też patrząc dokładniej to wiele kłopotów Cracovia sprawiła sobie sama.

Dlaczego tak ważny jest akurat styczeń? Bo tutaj łączą się ze sobą rzeczy, które będą miały fundamentalny wpływ na rundę wiosenną Cracovii. Przed Jackiem Zielińskim czas podejmowania bardzo ważnych decyzji, można to porównać trochę do tych filmowych, gdzie główny bohater musi zdecydować się który kabelek w bombie zegarowej przeciąć, a na liczniku do końca pozostaje 10 sekund. Jeden zły ruch i wszystko wyleci w powietrze. Zieliński operuje jednak tymi nożyczkami nad wyraz spokojnie. Powiedział przed rozpoczęciem okienka, że kadra się troszeczkę uszczupli i tak też się dzieje. Na wypożyczenia już poszli Anton Karaczanakow i Mateusz Wdowiak, a następni w kolejce są Jakub Cunta i Florin Bejan.

wdowiak

Przede wszystkim jednak trener musi na nowo wpoić swoją piłkarzom mentalność zwycięzców, którą wyróżniali się w poprzednim sezonie. Wtedy Cracovia na każdego, szczególnie u siebie, wychodziła z chęcią rozszarpania go i w większości przypadków to się udawało. Teraz tego brakuje, Pasy nie potrafią dobić rywala. 5 razy w tym sezonie ekipa Zielińskiego traciła prowadzenie, tego złego obrazu nie zmienią nawet dwa efektowne zwycięstwa z Piastem i Koroną.

Kolejną sprawą jest powtórzenie tego, co Zieliński już raz zrobił gdy obejmował Cracovię. Potrafił postawić na nogi piłkarzy kompletnie rozbitych i skreślonych przez poprzednika, na czele z Mateuszem Cetnarskim. Zresztą nieprzypadkowo przywołuję nazwisko właśnie „Cetnara”. Tak samo jak przeszło dwa lata temu, to właśnie on potrzebuje by ktoś znów użył czarodziejskiej różdżki i przywrócił jego formę. Jeśli zdołałby to uczynić ponownie, byłoby to prawdziwym majstersztykiem.

Ważnym aspektem bez wątpienia jest także prestiżowa rywalizacja o dominację w mieście. Arcyważna dla kibiców, także z dużym znaczeniem w gabinetach prezesów. Tutaj Zieliński bilans ma świetny: 4 mecze, 2 zwycięstwa, 2 remisy. Poprzedni sezon miał być początkiem nowych czasów w Krakowie, po latach dominacji Wisły teraz miał przyjść czas Cracovii. I rzeczywiście wszystko na to wskazywało, od formy sportowej zaczynając na sytuacji organizacyjnej kończąc. Ten sezon psuje dosyć mocno ten obraz. Cracovia może stracić niepowtarzalną szansę na prześcignięcie Wisły i zostanie na długi czas siłą numer jeden w Krakowie.

Poprzednie lata pokazują, że mniej więcej 40 zdobytych punktów powinno dać pewne miejsce w top 8. Pasy mają ich 21. Nie trzeba być Einsteinem żeby ustalić, że Cracovia w pozostałych 10 meczach rundy zasadniczej będzie potrzebowała zdobyć przynajmniej 19 oczek. To oznacza nie mniej, nie więcej jak to, że potrzeba będzie wygrać ponad połowę wiosennych meczów. Sporo. Ale Cracovia sama się w takiej sytuacji postawiła.