Efekt „nowej miotły” nie zadziałał. Śląsk wciąż gra fatalnie

180. minut, dwa pełne spotkania. Przez taki okres Śląsk Wrocław w 2018. roku prowadził Jan Urban. W spotkaniu inaugurującym rozgrywki w nowym roku Śląsk przegrał na własne życzenie w Krakowie. Po dośrodkowaniu w pole karne fatalnie zachował się Pawelec, który nie trafił w piłkę. Z prezentu skorzystał Rakels i dał trzy punkty Cracovii. Jaki wpływ na to miał Urban, że Pawelec nie potrafi czysto uderzyć piłki? Żaden.

Następnie porażka na Legii. Zespół, który zajmuję miejsce w dolnej połowie tabeli, jedzie na stadion Mistrza Polski i przegrywa! Szok! Niedowierzanie! W dodatku Śląsk musiał sobie radzić bez Piecha i Robaka. W ataku zagrał 18-letni Bergier. Dwa mecze, zero punktów. Dla działaczy Śląska niewyobrażalne. Skutek: zwolnienie trenera. Totalny bezsens.

Żeby była jasność: nie bronie tutaj Jana Urbana. Uważam, że Śląsk z tymi bardzo doświadczonymi zawodnikami, powinien lepiej sobie radzić w Lotto Ekstraklasie. Zastanawia mnie jednak: jaki jest sens zwalniania trenera po dwóch meczach? Dlaczego pozwolili mu przygotowywać drużynę w zimę skoro i tak nie dali mu czasu? Nie potrafię odpowiedzieć na tę pytania.

Jeśli już koniecznie chciano zwolnić trenera Urbana, można to było zrobić pod koniec 2017 roku. Trener, który by go zastąpił, miałby czas: poznać zawodników, wyjaśnić taktykę i w spokoju przygotować zespół do nowej rundy. Jak przyzwyczaiła nas jednak nasza liga – wszystko odbyło się na wariackich papierach.

Zespół pod swoje skrzydła wziął dobrze znany Tadeusz Pawłowski. Dostał on za zadanie odmianę gry Śląska i awans do czołowej ósemki. Spójrzmy na bilans Śląska pod wodzą nowego szkoleniowca:

Remis u siebie z Górnikiem Zabrze 1:1
Porażka na wyjeździe z Lechem Poznań 1:2
Remis u siebie z Sandecją Nowy Sącz 0:0

Efekt? Dwa punkty i gra, od której oglądania bolą zęby. Świetnie podsumował to Andrzej Gołomysek na twitterze: „Jeszcze kilka meczów temu Śląsk nie wygrywał, bo Celebanowi odcinało prąd przy kryciu, a piłka przenikała przez Pawelca. Teraz nie wygrywa, bo gra niewyobrażalną,  przeokrutną padakę”.

Myślę, że Jan Urban też potrafiłby zdobyć podobną ilość oczek w tych spotkaniach. 29. punktów na tym etapie sezonu to właściwie pożegnanie się już z marzeniami o czołowej ósemce. Patrząc realistycznie, ten sezon jest dla podopiecznych Tadeusza Pawłowskiego już stracony.

Śląsk nie spadnie. Ma na to – mimo wszystko – zbyt dobrych piłkarzy. O puchary też nie powalczy. Stagnacja we Wrocławiu wciąż trwa. Efekt nowej miotły nie zadziałał, a chyba głównie na to liczyli działacze Śląska. Tadeusz Pawłowski na konferencji prasowej zadeklarował, że chce realizować cele długofalowe. Jeśli Śląsk dalej będzie grał tak jak gra, to popularnemu „Tediemu” trudno będzie wytrzymać do lata.